Po oddaniu Lei kluczy do samochodu, poszedłem do siebie do domu, spotkałem tam mojego ojca Martina. Był czymś zezłoszczonym. Chwilę później wszystko mi powiedział, a mianowicie, że połowa długu została spłacona. Ucieszyłem się w duchu i postanowiłem im to powiedzieć, zanim mój ojciec mnie wyprzedzi. Pobiegłem więc do nich, lecz ich nie było, postanowiłem poczekać w kuchni. Po ok. 5 minutach usłyszałem samochód, a właściwie drzwi od samochodu, które się zamykają. Zobaczyłem przez okno. To byli oni! Nie wybiegłem, po prostu siedziałem, ale w środku aż chciało mi się skakać. Do domu pierwsza weszła Pani Elize noszącą jakąś dziewczynkę, widać nie zauważyła mnie, bo poszła od razu na górę. Chwilę później wszedł pan Waldemar. Zobaczył mnie i się przywitał.
- Dzień dobry proszę Pana. Mam dla was dobrą wiadomość - pół waszego długu zostało spłacone, z czego się bardzo cieszę.
- Ty cieszysz? A niby z czego?
- Że państwo tu zostaną i nie będą musieli z tą wyjeżdżać. Bardzo was polubiłem, tak jak większość mieszkańców.
- No dobrze, więc synu, chcesz się napić może herbaty albo kawy a może wody?
*TRZASK*
Odwróciłem się a w progu drzwi stała Pani Linn.
- To była Lea?
- Tak, poszła do koni.
Od razu wybiegłem jak szalony z kuchni w pogoni za dziewczyną.
- Lea, Lea - mówiłem głośno.
W końcu dogoniłem ją i złapałem za rękę tuż przed wejściem do stajni.
- Lea? Co jest?
- Nic, daj mi spokój.
- Nie, nie odejdę póki się nie dowiem o co chodzi i dopóki Ci czegoś nie powiem.
- Chcesz wiedzieć? Ok. Słyszałam twoją rozmowę z w przychodni z tą Sarą. I masz mi coś do wyjaśnienia?
- Lea, ja...
- Louis, nie. Jak ja mogłam być taka głupia, mogłam się domyślić, tylko ty wiedziałeś, że mieli długi i tylko ty wiedziałeś gdzie jest samochód. Po co ten teatrzyk, po co to ukrywałeś?
- No bo ja..
- Co ty?
- Ja Cię kocham. Wiem, że to dziwie brzmi, ale jak Cię zobaczyłem to się od razu zakochałem. Nie chciałem Ci tego mówić, żeby nie robić tobie przykrości. Proszę zrozum.
Spojrzała na mnie, nic nie mówiła, była chyba w lekkim szoku. Po paru sekundach powiedziała.
- Było mi powiedzieć prawdę, a nie oszukiwać…
I poszła do koni. Ja stałem jak głupek, zamiast coś powiedzieć, zdecydowałem pójść do domu.
*Lea*
Weszłam do stajni, trochę zszokowana po tym co powiedział mi Louis, może go za ostro potraktowałam. Nie należało mu się, nie musiał mnie okłamywać. Mnie też się on spodobał, no ale sprawił mi przykrość. Po chwili głębszego zastanowienia, wpadłam na pomysł, żeby zadzwonić do rodziców.
- Hej mamo co tam u was słychać?
- /O hej córeczko, u nas wszystko jest dobrze właśnie połowa zadłużenia dziadków została spłacona, a my jeszcze musimy dużo pracować, a jak tam u was? Wszystko dobrze?/
- Tak, właśnie wróciliśmy ze spaceru, pooglądaliśmy trochę okolice.
- Lea czego kłamiesz? Powiedz mi prawdę.
- Eh, no dobra, wczoraj wieczorem Emma poszła sama do sadu i się zgubiła
- O Boże. Zaraz jadę do was… - powiedziała przerażona mama
- Czekaj, nie słyszałaś wszystkiego, no więc jak już jej szukaliśmy i nie mogliśmy jej znaleźć, babcia z dziadkiem poszli jej szukać i też się zgubili, ale znaleźli Emmę. Przez całą noc ich nie było. Rano taki chłopak powiedział mi, że wszyscy są cali i zdrowi w przychodni na obserwacji. Wypisali ich dziś o 13. Więc nie masz się o co martwić.
- Uff, to dobrze. Lea, a jaki to chłopak? Co?
- Taki jeden, Louis się nazywa i właśnie dowiedziałam się czegoś o nim i jego rodzinie i się pokłóciliśmy, a smutne jest to, że przed chwilą powiedział mi, że się we mnie zakochał, a najgorsze w tym, że mi się on też podoba.
- U, a co się pokłóciliście? Ma dziewczynę prawda?
- Co nie, nawet nie wiem czy ma, a dowiedziałam się, że jego ojciec pracuje w banku i chciał zabrać wszystko co należy do dziadka i babci. A on mi tego nie powiedział.
- Na pewno się wszystko ułoży, przepraszam kochana, ale właśnie dzwoni kolejny klient w sprawie urządzania domu. Niedługo się zobaczymy. Ucałuj ode mnie Emmę, babcia i dziadka. Pa
- Pa. - Rozłączyłam się
Co do słów mamy wątpię, że się ułoży. Po paru sekundach wpadłam na pomysł, żeby spróbować dosiąść Salwę. Wzięłam skrzynkę w której były potrzebne rzeczy. Przed wyczyszczeniem, wzięłam uwiąż i wyprowadziłam ją z boksu. Przywiązałam do krat by nie uciekła. Maya cały czas się patrzyła na Salwę, ona chyba też chciała wyjść. Jednak musiałam zając się najpierw salwą. Wzięłam Szkotkę z skrzynki i zaczęłam ją czyścić. Miała piękną czarną sierść, następnie przeszłam do kopyt, trochę się bałam, by myślałam, że mnie kopnie, ale wszystko poszło gładko. Nawet nie wyrywała nogi. Wzięłam siodło nałożyłam jej, zapięłam wszystko co potrzeba i zaniosłam ją na razie na padok. Wyciągnęłam też Maye i przyszła Emma.
- O już nie śpisz? - spytałam
- Nie, już mi się nie chce. A co ty robisz?
- A chce je trochę wypuścić na świeże powiezie i żeby trochę pobiegały. Salwę już wypuściłam, chcesz może wyczyścić Maye?
- Tak.
Dałam
jej szczotkę i zaczęła ją czyścić, a ja poszłam zobaczyć jak sobie Salwa radzi
na padoku. Patrzę a tam, cicho, żadnych baranów, stania dębem czy uciekanie.
Salwa jadła sobie po prostu trawę.
- Lea. Gotowe!! - krzyknęła Emma.
Wróciłam do nich, złapałam konia za kantar i wyprowadziłam na padok. Salwa tylko się popatrzyła i raczej się nią nie przejęła. Emma trzymając Maye z drugiej strony zaprowadziła ją do kącika, żeby w spokoju mogła sobie jeść, a ja zamknęłam bramkę od padoku. Gdy już ja zamknęłam podeszłam do Salwy i próbowałam na nią wsiąść, ale okazała się trochę za wysoka, ale wpadłam na pomysł, żeby pomóc sobie ogrodzeniem. Poprosiłam siostrę o pomoc. Emma podeszła i złapała konia za wodze i trzymała, ja natomiast weszłam na belkę i łapałam równowagę, udało mi się stanąć na belce więc zrobiłam zamach i moja lewa stopa już była w strzemionie, szybko poszło również z drugą nogą. Gdy już siadłam, poprawiłam to co było trzeba i wzięłam wodze od Emmy, a ona szybko w podskokach poszła do swojej klaczy. Na pierwszą jazdę poprowadziłam ją w stepie ok 10 minut., była spokojna więc przeszłam do kłusa. W tej pozycji wytrwałam do 30 minut po czym Salwa sama zaczęła galopować i strasznie mnie tym przestraszyła. Klacz nie mogła się uspokoić i biegała ze mną w kółko, w końcu gwałtownie stanęła co mnie prawie nie wyrzuciło i podniosła się do góry robiąc dęba. Nie utrzymałam się i spadłam.
- Lea! Lea! Nic Ci nie jest? Lea! Lea!
- Przestań mi się drzeć do ucha!
- Pobiegnę po kogoś! - rzuciła Emma
Gdy Emma poszła, ja tak leżałam na ziemi, a Salwa jak gdyby nigdy nic zaczęła jeść trawę obok Mayi, usłyszałam, że ktoś biegnie, ale raczej to nie była babcia czy dziadek, bo szybciej już dawno by krzyczeli moje imię.
- Nic Ci nie jest? - Spytał Louis
Podał mi rękę, skorzystałam z jego pomocy i się podniosłam z jego pomocą, otrzepałam się z reszty brudu.
- Nie, dzięki - rzuciłam
- Widzisz teraz to ja cie ratuję. Haha. Eh, słuchaj nie chcę się dłużej do ciebie nie odzywać, jesteś jedyną osobą, która mnie rozumie i ma podobne pasje jak ja, dlatego chciałem Cię przeprosić za tamto. nie chciałem Ci nic mówić z ojcem bo przecież był to pierwszy dzień wakacji, ale już wtedy dowiedziałaś się, że twoi bliscy mają długi.
Louis złapał mnie za rękę, i przybliżył się patrząc mi w oczy.
- Słuchaj, teraz dochodzi już wieczór trzeciego dnia. I ja naprawdę nie chcę Cię unikać, i mam nadzieję, że ty też. Wiem, że poznaliśmy się dopiero przedwczoraj, ale ja czuję jakbym Cię znał od urodzenia. Więc pytam się Ciebie Leo Linn, czy wybaczysz mi?
Staliśmy tak przez chwilę w niezręcznej ciszy, spuściłam wzrok na dół, cały czas drocząc się z myślami, czy mu wybaczyć czy nie. W końcu wzięłam głęboki oddech i powiedziałam:
- Zastanowię się.
Gdybym nie szła teraz w kierunku domu, pewnie próbowałby mnie przekonywać, żebym mu jednak wybaczyła. Wchodząc już na schody, Louis przybiegł do mnie złapał za rękę odwrócił i pocałował. Po kilku sekundach przestał, puścił moją rękę i powiedział, że mnie kocha, po czym szybko szedł do swojego domu, który był tak naprawdę niedaleko. Jedyne co dzieliło domu jego i moich dziadków była jego wielki padok, a gdzieś dalej można było zobaczyć jego dom. Weszłam już do domu, wszyscy siedzieli w kuchni a babcia i dziadek chyba nie wiedzieli co się stało, bo chyba im Emma nie powiedziała, ale to i chyba dobrze. Siadłam do kolacji razem z nimi. Zjedliśmy posiłek i każdy udał się do swojego pokoju. Ja zabrałam piżamę i ruszyłam w stronę łazienki. Wzięłam szybki prysznic, no dobra szybki to on nie był, pod lecącą wodą stałam z 20 minut i myślałam co zrobić z sprawą z Louisem, ale moją refleksje przerwał głos Emmy.
- Halo! Ile tam będziesz siedzieć, ja muszę do łazienki! Lea wyłaź już!
- Zaraz wyjdę.
I zrobiłam tak jak powiedziałam. Wyszłam po ok 5 minutach przebrana, włosy zawinęłam w ręcznik co przypominało turban, spać mi się jeszcze nie chciało, poszłam więc do salonu pooglądać trochę telewizji. Spotkałam tam babcię i dziadka, którzy oglądali wiadomości.
- Już wyszłaś? Myśleliśmy, że już tam spać będziesz. - powiedział dziadek z lekkim śmiechem
- Wyszłam bo Emma zaczęła się dobijać.
- A czego nie idziesz spać? Już 20, a jutro czeka nas dużo roboty. - powiedziała babcia
- Nie umiem tak wcześnie spać, a poza tym to aż tak mi się nie chce.
- A my już pójdziemy, jak chcesz to pooglądaj sobie telewizję, ale proszę nie do późna.
- Ok babciu. Dobranoc
Weszli po schodach, i chyba nawet zagonili Emmę do łóżka bo było ich trochę słychać. Natomiast ja rzuciłam się na kanapę i zaczęłam przewijać kanały w celu znalezienia jakiegoś fajnego filmu, albo serialu. Gdy już przełączyłam wiele innych kanałów trafiłam na reklamę programu, w którym będą relacjonować to co działo się po koncercie Tokio Hotel w Los Angeles. Po krótkich jeszcze reklamach zaczął się właśnie ten program.
/Witamy w programie "Star Week", dzisiaj pokażemy wam co się działo po koncercie Niemieckiego zespołu Tokio Hotel. Zapraszamy.
W dniu 5 lipca odbył się pierwszy koncert Tokio Hotel, który był na razie małą zapowiedzią wielkiej trasy koncertowej zespołu. W trakcie imprezy wydarzyły się różne śmieszne jak i smutne sytuacje. Może zacznijmy od tych smutnych: po 15 minutach od rozpoczęcia zemdlało aż 20 dziewczyn z czego tylko 5 pojechało do szpitala ponieważ nie ocknęły się po 10 minutach i obawiano się, że coś mogło się im stać. Druga sytuacja to cztery dziewczyny, który zrobiły awanturę kasjerce wmawiając jej, że chcą za darmo biletów na koncert razem z wejściem za kulisy. Podobno jedna z dziewczyn była bardzo agresywna, więc sprzedawczyni zawołała ochronę i prawdopodobnie ochrona musiała wobec niej użyć siły jak i paralizatora. Wobec tego dziewczyna wymaga odszkodowania w wysokości 100 tysięcy dolarów. Przejdźmy teraz do tych radosnych wieści. Tak jak mówiłam wcześniej, ten koncert jest zapowiedzią wielkiej trasy koncertowej chłopców po stanach zjednoczonych, ale chłopcy nie chcą nic na razie mówić. I teraz przedstawiamy wam kilka wpadek z ich koncertu/.
- Lea. Gotowe!! - krzyknęła Emma.
Wróciłam do nich, złapałam konia za kantar i wyprowadziłam na padok. Salwa tylko się popatrzyła i raczej się nią nie przejęła. Emma trzymając Maye z drugiej strony zaprowadziła ją do kącika, żeby w spokoju mogła sobie jeść, a ja zamknęłam bramkę od padoku. Gdy już ja zamknęłam podeszłam do Salwy i próbowałam na nią wsiąść, ale okazała się trochę za wysoka, ale wpadłam na pomysł, żeby pomóc sobie ogrodzeniem. Poprosiłam siostrę o pomoc. Emma podeszła i złapała konia za wodze i trzymała, ja natomiast weszłam na belkę i łapałam równowagę, udało mi się stanąć na belce więc zrobiłam zamach i moja lewa stopa już była w strzemionie, szybko poszło również z drugą nogą. Gdy już siadłam, poprawiłam to co było trzeba i wzięłam wodze od Emmy, a ona szybko w podskokach poszła do swojej klaczy. Na pierwszą jazdę poprowadziłam ją w stepie ok 10 minut., była spokojna więc przeszłam do kłusa. W tej pozycji wytrwałam do 30 minut po czym Salwa sama zaczęła galopować i strasznie mnie tym przestraszyła. Klacz nie mogła się uspokoić i biegała ze mną w kółko, w końcu gwałtownie stanęła co mnie prawie nie wyrzuciło i podniosła się do góry robiąc dęba. Nie utrzymałam się i spadłam.
- Lea! Lea! Nic Ci nie jest? Lea! Lea!
- Przestań mi się drzeć do ucha!
- Pobiegnę po kogoś! - rzuciła Emma
Gdy Emma poszła, ja tak leżałam na ziemi, a Salwa jak gdyby nigdy nic zaczęła jeść trawę obok Mayi, usłyszałam, że ktoś biegnie, ale raczej to nie była babcia czy dziadek, bo szybciej już dawno by krzyczeli moje imię.
- Nic Ci nie jest? - Spytał Louis
Podał mi rękę, skorzystałam z jego pomocy i się podniosłam z jego pomocą, otrzepałam się z reszty brudu.
- Nie, dzięki - rzuciłam
- Widzisz teraz to ja cie ratuję. Haha. Eh, słuchaj nie chcę się dłużej do ciebie nie odzywać, jesteś jedyną osobą, która mnie rozumie i ma podobne pasje jak ja, dlatego chciałem Cię przeprosić za tamto. nie chciałem Ci nic mówić z ojcem bo przecież był to pierwszy dzień wakacji, ale już wtedy dowiedziałaś się, że twoi bliscy mają długi.
Louis złapał mnie za rękę, i przybliżył się patrząc mi w oczy.
- Słuchaj, teraz dochodzi już wieczór trzeciego dnia. I ja naprawdę nie chcę Cię unikać, i mam nadzieję, że ty też. Wiem, że poznaliśmy się dopiero przedwczoraj, ale ja czuję jakbym Cię znał od urodzenia. Więc pytam się Ciebie Leo Linn, czy wybaczysz mi?
Staliśmy tak przez chwilę w niezręcznej ciszy, spuściłam wzrok na dół, cały czas drocząc się z myślami, czy mu wybaczyć czy nie. W końcu wzięłam głęboki oddech i powiedziałam:
- Zastanowię się.
Gdybym nie szła teraz w kierunku domu, pewnie próbowałby mnie przekonywać, żebym mu jednak wybaczyła. Wchodząc już na schody, Louis przybiegł do mnie złapał za rękę odwrócił i pocałował. Po kilku sekundach przestał, puścił moją rękę i powiedział, że mnie kocha, po czym szybko szedł do swojego domu, który był tak naprawdę niedaleko. Jedyne co dzieliło domu jego i moich dziadków była jego wielki padok, a gdzieś dalej można było zobaczyć jego dom. Weszłam już do domu, wszyscy siedzieli w kuchni a babcia i dziadek chyba nie wiedzieli co się stało, bo chyba im Emma nie powiedziała, ale to i chyba dobrze. Siadłam do kolacji razem z nimi. Zjedliśmy posiłek i każdy udał się do swojego pokoju. Ja zabrałam piżamę i ruszyłam w stronę łazienki. Wzięłam szybki prysznic, no dobra szybki to on nie był, pod lecącą wodą stałam z 20 minut i myślałam co zrobić z sprawą z Louisem, ale moją refleksje przerwał głos Emmy.
- Halo! Ile tam będziesz siedzieć, ja muszę do łazienki! Lea wyłaź już!
- Zaraz wyjdę.
I zrobiłam tak jak powiedziałam. Wyszłam po ok 5 minutach przebrana, włosy zawinęłam w ręcznik co przypominało turban, spać mi się jeszcze nie chciało, poszłam więc do salonu pooglądać trochę telewizji. Spotkałam tam babcię i dziadka, którzy oglądali wiadomości.
- Już wyszłaś? Myśleliśmy, że już tam spać będziesz. - powiedział dziadek z lekkim śmiechem
- Wyszłam bo Emma zaczęła się dobijać.
- A czego nie idziesz spać? Już 20, a jutro czeka nas dużo roboty. - powiedziała babcia
- Nie umiem tak wcześnie spać, a poza tym to aż tak mi się nie chce.
- A my już pójdziemy, jak chcesz to pooglądaj sobie telewizję, ale proszę nie do późna.
- Ok babciu. Dobranoc
Weszli po schodach, i chyba nawet zagonili Emmę do łóżka bo było ich trochę słychać. Natomiast ja rzuciłam się na kanapę i zaczęłam przewijać kanały w celu znalezienia jakiegoś fajnego filmu, albo serialu. Gdy już przełączyłam wiele innych kanałów trafiłam na reklamę programu, w którym będą relacjonować to co działo się po koncercie Tokio Hotel w Los Angeles. Po krótkich jeszcze reklamach zaczął się właśnie ten program.
/Witamy w programie "Star Week", dzisiaj pokażemy wam co się działo po koncercie Niemieckiego zespołu Tokio Hotel. Zapraszamy.
W dniu 5 lipca odbył się pierwszy koncert Tokio Hotel, który był na razie małą zapowiedzią wielkiej trasy koncertowej zespołu. W trakcie imprezy wydarzyły się różne śmieszne jak i smutne sytuacje. Może zacznijmy od tych smutnych: po 15 minutach od rozpoczęcia zemdlało aż 20 dziewczyn z czego tylko 5 pojechało do szpitala ponieważ nie ocknęły się po 10 minutach i obawiano się, że coś mogło się im stać. Druga sytuacja to cztery dziewczyny, który zrobiły awanturę kasjerce wmawiając jej, że chcą za darmo biletów na koncert razem z wejściem za kulisy. Podobno jedna z dziewczyn była bardzo agresywna, więc sprzedawczyni zawołała ochronę i prawdopodobnie ochrona musiała wobec niej użyć siły jak i paralizatora. Wobec tego dziewczyna wymaga odszkodowania w wysokości 100 tysięcy dolarów. Przejdźmy teraz do tych radosnych wieści. Tak jak mówiłam wcześniej, ten koncert jest zapowiedzią wielkiej trasy koncertowej chłopców po stanach zjednoczonych, ale chłopcy nie chcą nic na razie mówić. I teraz przedstawiamy wam kilka wpadek z ich koncertu/.
Na ekranie wyświetliło się jak Bill potknął się i o mały włos nie wywalił i zamiast śpiewać dalej piosenkę zaczął się śmiać i cała sala fanów również i musieli zagrać piosenkę od początku, trochę mnie to rozśmieszyło. Druga wpadka była też związana z piosenką, tylko, że tutaj Bill pomieszał słowa, a reszta chłopaków grała inną piosenkę. Trzecia zaś była związana z Tomem. Zachciało mi się pić więc sięgnął po butelkę wody, ale nie była ona zakręcona do końca i zamiast się napić wylał na siebie prawie całą zawartość, a gdy Gustav i Georg to zobaczyli też tak zrobili, a Bill się śmiał. To mnie doprowadziło do śmiechu, ale z racji tego, że dochodziła 21 musiałam się powstrzymywać.
/ Po koncercie zadaliśmy fankom kilka pytań/
/Dziennikarz: Jak podobał Ci się koncert? /
/Fanka 1: Było naprawdę super, może nie znamy niemieckiego, ale piosenki były extra/
/Fanka 2: Przyjemnie ich się słucha, muzyka w porządku, jednym słowem super/
/Fanka 3: Było tak sobie, przyszłam zobaczyć czy mi się spodoba, ale tak się nie stało. Trudno/
/Dziennikarz: Kto Ci się najbardziej podoba z zespołu?/
/Fanka 4: Bill i Tom/
/Fanka 5: Bill/
/Fanka 6: Tom/
/Fanka 7: Bill, zdecydowanie Bill/
/Fanka 8: hmm, nikt/
/Fanka 9: Tom/
Tego nie zrozumiałam, przecież Georgowi i Gustavowi niczego nie brakowało, są przystojni, ale czego nikt tego nie widzi nie wiem.
/Dziennikarz: Macie zamiar kiedyś odwiedzić Niemcy?/
/Fanka 10: Kiedyś, chyba tak/
/Fanka 11: Zobaczę czy będę miała czas/
/Fanka 12: Z pewnością, kocham podróże/
/Fanka 13: Raz już byłam u babci i mam zamiar pojechać jeszcze kilka razy./
/To na tyle w tym programie, jutro będziemy rozmawiać o Michaelu Jacksonie i jego operacjach plastycznych. A teraz dziękuję za uwagę i dobranoc Państwu/
Hmm ciekawie im się wiedzie - pomyślałam. Nie dość, że dowiedziałam się trochę co robili chłopacy w tym czasie to program zrobił mini promocję naszego kraju. Po programie znowu zaczęłam przelatywać przez programy i znowu nic. Wciskałam cały czas tylko jeden przycisk, aż z nudy zasnęłam.
Rano obudziłam się z kocem na sobie, pewnie dziadek albo babcia schodził/ła w nocy i mnie przykryła., muszę jej kiedyś podziękować za to co dla mnie robi. Rozciągnęłam się, w piżamie poszłam do kuchni, gdzie rodzinka jadła w spokoju śniadanie.
- Dzień dobry królewno. Jak Ci się spało - zapytał dziadek
- A w sumie dobrze, a i dziękuję za przykrycie mnie kocem w nocy - odpowiedziałam
- Nie ma sprawy - powiedziała Babcia całując i głaskając mnie w głowę.
Obok usiadła Emma, trochę zaspana, ale gdy pod nos dziadek wsuną naleśniki, ożyła. Ymm naleśniki z syropem czekoladowym, pychota, każdy zajadał się posiłkiem, gdy nagle usłyszeliśmy pukanie do drzwi.
- U ja otworze - powiedziała babcia
Zza drzwi od kuchni usłyszeliśmy kilka słów na przywitanie, a parę sekund później babcia i jakaś inna kobieta weszły do kuchni siadając przy stole.
- Lea, Emma to nasza pani sołtys, która rządzi naszą wspaniałą wsią.
- Dzień dobry - odpowiedziałam równo z Emmą
- Witajcie, jak wam się tutaj podoba? Wiem Lea, że kiedyś już tu przyjeżdżałaś, ale Emmę widzę pierwszy raz
- Jest super! - odpowiedziała siostra. Em wydawała się być trochę przestraszona
- To dobrze bo mam do was pewną sprawę. No więc za 2 tygodnie urządzamy taki mini festiwal z okazji 70-lecia istnienia naszej wioski i potrzebne są nam dwie dziewczyny i tak sobie pomyślałam o was.
- A jaka będzie nasz rola w tym festiwalu?
- No więc, czy któraś z was umie śpiewać?
- Lea umie! - krzyknęła Emma
- Oo tak, Lea pięknie śpiewa - powiedział dziadek
- A bo ja wiem, pierwszy raz będę występować przed ludźmi
- Lea, no proszę jesteś jedyną osobą w tej wiosce, która będzie chodzić do szkoły muzycznej. Nie daj się prosić.
- Spróbować mogę, a Emma? - spytałam
- Emma musiała by grać córkę w przedstawieniu w tutejszym teatrze.
- Ok, spróbuje - powiedziała Em
- No to załatwione, przyjdę jeszcze za tydzień z większymi szczegółami, a teraz muszę już iść. Do widzenia.
- Do wiedzenia - opowiedzieliśmy wszyscy.
Byłam trochę zaskoczona tą propozycją, myślę, że dam radę i nie ośmieszę się przed ludźmi
- No dziewczynki, teraz musimy wziąć się ostro do roboty.
- Dziadek, konkrety co mamy zrobić - spytałam
- Przede wszystkim: u koni w boksie siano wymienić, w sadzie owoców pozrywać, w szopie zrobić porządek, posprzątać dom. Dziewczynki dużo tego jest, dlatego mniej gadania, więcej robienia.
Ja i siostra pobiegłyśmy się przebrać i ogarnąć. Po jakichś 15 minutach byłyśmy przebrane w wygodne rzeczy. Wzięliśmy się wszyscy do roboty, od czasu do czasu robiliśmy sobie 20 minutowe przerwy, albo szliśmy na szybki obiad. Raz do sadu przyszedł Louis, nie podszedł do nas, tylko patrzył na mnie. Nie dałam mu odpowiedzi kiwając czy poruszając w boki głową. To dało mu chyba do zrozumienia, że nie podjęłam jeszcze decyzji. Gdy już dochodziła 21 kończyliśmy robić porządek w szopie i z wielkim zmęczeniem szliśmy jak ślimaki do domu. Babcia przygotowała kolację, oczywiście kanapeczki ze świeżą sałatą. Gdy skończyliśmy jeść poszłam w kierunku pokoju, chwyciłam za ręcznik, piżamę i bieliznę i poszłam się wykąpać. Tym razem była to kąpiel w wannie, pełen relaks, a najfajniejsze, że nikt się nie dobijał. Gdy już skończyłam się wylegiwać, wzięłam na koniec szybki prysznic. Pokierowałam się w kierunku pokoju, otworzyłam drzwi i położyłam się na łóżko wydając z siebie dźwięk radości, że po kilku godzinach stania, zginania się i machania widłami, szczotkami czy ścierkami w końcu położyłam się na wygodnym łóżku. Oczy same z siebie robiły się ciężkie, że usnęłam w kilka sekund. Rano o 6 powtórka z tego dnia co poprzedni, tylko inne pomieszczenia do sprzątania, zasianie pola, i takie inne rzeczy co się na wsi robi. Tak minął tydzień. Pani sołtys przekazała nam szczegóły, miałam zaśpiewać piosenkę "Wir Sind Helden - Von Hier An Blind", a Emma mała rólkę w przedstawieniu, ogólnie nie musiała nic mówić. Gdy już wszystko było posprzątanie, pozałatwiane, a to robiliśmy aż do 19, poszliśmy do domu zjeść obiad, naszym oczom ukazał się samochód mamy. Po dobiegnięciu do domu sprawdziliśmy najpierw w kuchni, ale ich nie było tam. Zza naszych pleców wydobył się najspokojniejszy głos na świecie
- Hej córeczki
- Mama! - rzuciłyśmy się z Emma na jej szyje
- Przywiozłam wam parę nowych rzeczy i zabiorę te zużyte.
- To ja pójdę po te rzeczy - odparłam
Wchodząc po schodach, byłam szczęśliwa, że w końcu przyjechali, stęskniłam się za nimi. Gdy weszłam do pokoju moim oczom ukazała się Sara, była trochę podenerwowana.
- Czego tu chcesz? - spytałam zdziwiona
- Mam do Ciebie sprawę związaną z moim bratem
- Z Louisem? A co sam już przyjść nie mógł?
- Właśnie chodzi o to, że nie.
- A co się stało? - spytałam
Sara usiadła na łóżku, wzięła głęboki oddech i powiedziała mi, że...
------------------------------------------------------
Dokańczanie rozdziału o północy + soundtrack z Opowieści z Narnii <3 zawsze spoko
Za wszelakie błędy przepraszam, możliwe, że je przeoczyłam. Cały czas mi się wydaje, czy te rozdziały są za krótkie? Dodam też dzisiaj nowy post z postaciami
###
W następnym rozdziale:
Co takiego Sara powiedziała Lei? Co się stało z Louisem?
Czy Lea w końcu mu wybaczy? Po co jeszcze przyjechała mama?
Dowiecie się w czwartek [mam nadzieję] ;D
/ Po koncercie zadaliśmy fankom kilka pytań/
/Dziennikarz: Jak podobał Ci się koncert? /
/Fanka 1: Było naprawdę super, może nie znamy niemieckiego, ale piosenki były extra/
/Fanka 2: Przyjemnie ich się słucha, muzyka w porządku, jednym słowem super/
/Fanka 3: Było tak sobie, przyszłam zobaczyć czy mi się spodoba, ale tak się nie stało. Trudno/
/Dziennikarz: Kto Ci się najbardziej podoba z zespołu?/
/Fanka 4: Bill i Tom/
/Fanka 5: Bill/
/Fanka 6: Tom/
/Fanka 7: Bill, zdecydowanie Bill/
/Fanka 8: hmm, nikt/
/Fanka 9: Tom/
Tego nie zrozumiałam, przecież Georgowi i Gustavowi niczego nie brakowało, są przystojni, ale czego nikt tego nie widzi nie wiem.
/Dziennikarz: Macie zamiar kiedyś odwiedzić Niemcy?/
/Fanka 10: Kiedyś, chyba tak/
/Fanka 11: Zobaczę czy będę miała czas/
/Fanka 12: Z pewnością, kocham podróże/
/Fanka 13: Raz już byłam u babci i mam zamiar pojechać jeszcze kilka razy./
/To na tyle w tym programie, jutro będziemy rozmawiać o Michaelu Jacksonie i jego operacjach plastycznych. A teraz dziękuję za uwagę i dobranoc Państwu/
Hmm ciekawie im się wiedzie - pomyślałam. Nie dość, że dowiedziałam się trochę co robili chłopacy w tym czasie to program zrobił mini promocję naszego kraju. Po programie znowu zaczęłam przelatywać przez programy i znowu nic. Wciskałam cały czas tylko jeden przycisk, aż z nudy zasnęłam.
Rano obudziłam się z kocem na sobie, pewnie dziadek albo babcia schodził/ła w nocy i mnie przykryła., muszę jej kiedyś podziękować za to co dla mnie robi. Rozciągnęłam się, w piżamie poszłam do kuchni, gdzie rodzinka jadła w spokoju śniadanie.
- Dzień dobry królewno. Jak Ci się spało - zapytał dziadek
- A w sumie dobrze, a i dziękuję za przykrycie mnie kocem w nocy - odpowiedziałam
- Nie ma sprawy - powiedziała Babcia całując i głaskając mnie w głowę.
Obok usiadła Emma, trochę zaspana, ale gdy pod nos dziadek wsuną naleśniki, ożyła. Ymm naleśniki z syropem czekoladowym, pychota, każdy zajadał się posiłkiem, gdy nagle usłyszeliśmy pukanie do drzwi.
- U ja otworze - powiedziała babcia
Zza drzwi od kuchni usłyszeliśmy kilka słów na przywitanie, a parę sekund później babcia i jakaś inna kobieta weszły do kuchni siadając przy stole.
- Lea, Emma to nasza pani sołtys, która rządzi naszą wspaniałą wsią.
- Dzień dobry - odpowiedziałam równo z Emmą
- Witajcie, jak wam się tutaj podoba? Wiem Lea, że kiedyś już tu przyjeżdżałaś, ale Emmę widzę pierwszy raz
- Jest super! - odpowiedziała siostra. Em wydawała się być trochę przestraszona
- To dobrze bo mam do was pewną sprawę. No więc za 2 tygodnie urządzamy taki mini festiwal z okazji 70-lecia istnienia naszej wioski i potrzebne są nam dwie dziewczyny i tak sobie pomyślałam o was.
- A jaka będzie nasz rola w tym festiwalu?
- No więc, czy któraś z was umie śpiewać?
- Lea umie! - krzyknęła Emma
- Oo tak, Lea pięknie śpiewa - powiedział dziadek
- A bo ja wiem, pierwszy raz będę występować przed ludźmi
- Lea, no proszę jesteś jedyną osobą w tej wiosce, która będzie chodzić do szkoły muzycznej. Nie daj się prosić.
- Spróbować mogę, a Emma? - spytałam
- Emma musiała by grać córkę w przedstawieniu w tutejszym teatrze.
- Ok, spróbuje - powiedziała Em
- No to załatwione, przyjdę jeszcze za tydzień z większymi szczegółami, a teraz muszę już iść. Do widzenia.
- Do wiedzenia - opowiedzieliśmy wszyscy.
Byłam trochę zaskoczona tą propozycją, myślę, że dam radę i nie ośmieszę się przed ludźmi
- No dziewczynki, teraz musimy wziąć się ostro do roboty.
- Dziadek, konkrety co mamy zrobić - spytałam
- Przede wszystkim: u koni w boksie siano wymienić, w sadzie owoców pozrywać, w szopie zrobić porządek, posprzątać dom. Dziewczynki dużo tego jest, dlatego mniej gadania, więcej robienia.
Ja i siostra pobiegłyśmy się przebrać i ogarnąć. Po jakichś 15 minutach byłyśmy przebrane w wygodne rzeczy. Wzięliśmy się wszyscy do roboty, od czasu do czasu robiliśmy sobie 20 minutowe przerwy, albo szliśmy na szybki obiad. Raz do sadu przyszedł Louis, nie podszedł do nas, tylko patrzył na mnie. Nie dałam mu odpowiedzi kiwając czy poruszając w boki głową. To dało mu chyba do zrozumienia, że nie podjęłam jeszcze decyzji. Gdy już dochodziła 21 kończyliśmy robić porządek w szopie i z wielkim zmęczeniem szliśmy jak ślimaki do domu. Babcia przygotowała kolację, oczywiście kanapeczki ze świeżą sałatą. Gdy skończyliśmy jeść poszłam w kierunku pokoju, chwyciłam za ręcznik, piżamę i bieliznę i poszłam się wykąpać. Tym razem była to kąpiel w wannie, pełen relaks, a najfajniejsze, że nikt się nie dobijał. Gdy już skończyłam się wylegiwać, wzięłam na koniec szybki prysznic. Pokierowałam się w kierunku pokoju, otworzyłam drzwi i położyłam się na łóżko wydając z siebie dźwięk radości, że po kilku godzinach stania, zginania się i machania widłami, szczotkami czy ścierkami w końcu położyłam się na wygodnym łóżku. Oczy same z siebie robiły się ciężkie, że usnęłam w kilka sekund. Rano o 6 powtórka z tego dnia co poprzedni, tylko inne pomieszczenia do sprzątania, zasianie pola, i takie inne rzeczy co się na wsi robi. Tak minął tydzień. Pani sołtys przekazała nam szczegóły, miałam zaśpiewać piosenkę "Wir Sind Helden - Von Hier An Blind", a Emma mała rólkę w przedstawieniu, ogólnie nie musiała nic mówić. Gdy już wszystko było posprzątanie, pozałatwiane, a to robiliśmy aż do 19, poszliśmy do domu zjeść obiad, naszym oczom ukazał się samochód mamy. Po dobiegnięciu do domu sprawdziliśmy najpierw w kuchni, ale ich nie było tam. Zza naszych pleców wydobył się najspokojniejszy głos na świecie
- Hej córeczki
- Mama! - rzuciłyśmy się z Emma na jej szyje
- Przywiozłam wam parę nowych rzeczy i zabiorę te zużyte.
- To ja pójdę po te rzeczy - odparłam
Wchodząc po schodach, byłam szczęśliwa, że w końcu przyjechali, stęskniłam się za nimi. Gdy weszłam do pokoju moim oczom ukazała się Sara, była trochę podenerwowana.
- Czego tu chcesz? - spytałam zdziwiona
- Mam do Ciebie sprawę związaną z moim bratem
- Z Louisem? A co sam już przyjść nie mógł?
- Właśnie chodzi o to, że nie.
- A co się stało? - spytałam
Sara usiadła na łóżku, wzięła głęboki oddech i powiedziała mi, że...
------------------------------------------------------
Dokańczanie rozdziału o północy + soundtrack z Opowieści z Narnii <3 zawsze spoko
Za wszelakie błędy przepraszam, możliwe, że je przeoczyłam. Cały czas mi się wydaje, czy te rozdziały są za krótkie? Dodam też dzisiaj nowy post z postaciami
###
W następnym rozdziale:
Co takiego Sara powiedziała Lei? Co się stało z Louisem?
Czy Lea w końcu mu wybaczy? Po co jeszcze przyjechała mama?
Dowiecie się w czwartek [mam nadzieję] ;D
kurcze szkoda że nie skończyłas bo zapowiada się fajnie. Jakoś będę musiała wytrzymać do jutra ;) Doma
OdpowiedzUsuńPrzed chwilką skończyłam czytać Twoje opowiadanie i już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału :)
OdpowiedzUsuńŻyczę weny ;3
Dzięki. Ja też przeczytałam całe twoje. Tylko musiałam się wylogować bo są u ciebie mocne scenki. Ale i tak masz bardzo fajne opowiadania. Również życzę weny ;)
UsuńFajne opowiadanie:) Zapraszam do mnie ;3 http://hope-forever-died.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń