Godzina 4.30, obudziłam się. Przyczyną tego były pisk, podniosłam się do pozycji siedzącej, zauważyłam jak Adel jeszcze śpi brzuchem do góry. Wstałam ostrożnie, podeszłam do okna było trochę widno, choć słońce jeszcze nie wschodziło. Widziałam ogromną ciężarówkę do przeprowadzki i kilka osób, może 4, gadały coś do siebie, później poszły do nich kolejne 2 osoby i weszli do środka domu. Jeden z nich zatrzymał się przed drzwiami, rozejrzał się i chyba popatrzył w moje okno, co było dziwne.
- A więc nie śpisz? - powiedziała mama stojąc w drzwiach z założonymi rękoma
- Ciężarówka mnie obudziła - szepnęłam
- Mnie też. Reszta śpi jak jakieś niedźwiedzie. A co tak przy oknie stoisz?
- Sąsiedzi się wprowadzili, naprzeciwko i musieli akurat o 4
- To nawet lepiej, choć, pokaże ci coś. - odparła mama
Szybko założyłam dresy, wzięłam koc i poszłyśmy, a właściwie wyszłyśmy z mojego pokoju przez okno!
- No choć, ja już tu raz byłam, jak myślisz, kto wybrał ci ten pokój, zaufaj mi. - powiedziała mama
Chwyciłam ją za rękę dla pewności i poszłam za nią na dach. Siadłyśmy na dachu i oparłyśmy się o ramy okien.
- Wiesz w twoim wieku, lubiłam robić zdjęcia.
- Widocznie więcej cech mam po tobie.
- A Emma do taty, tak, chyba tak. O zaraz się zacznie.
- Ale co? - spytałam
I nie dokończyła, słońce zaczęło wchodzić, było to trochę oślepiające, ale piękne.
- Lepiej nie robić zdjęcia takiemu widokowi, bo może się nie powtórzyć.
Widok ten był cudowny, jakby ogłaszał wspaniałą nowinę, jakby dziecko wraz ze wchodem słońca urodziło się. Nigdy nie zapomnę tego widoku.
- Dobra czas znów się zdrzemnąć, przynajmniej do 8. - powiedziała mama
Weszłyśmy do pokoju, gdzie tym razem Adel spała już na materacu. Nie wywaliłam jej, wzięłam ją na ręce, położyłam się Adel koło siebie, ale już na materacu. I po dłuższej chwili spałam.
***
- No wstawaj, Lea, wstawaj, no już obudź się! - krzyczała radośnie Emma
- Co jest? Co ty robisz w moim pokoju?
- Mamy i taty nie ma, kazali mi cię obudzić jak wstanę. Napisali dla ciebie kartkę, nie otwierałam jej.
- Ok, dzięki, a teraz idź.
- No ale przeczytaj teraz, proszę.
- Nie bo to do mnie i chce się przebrać, więc idź. - powiedziałam
Wyszła z pokoju obrażona i wzięła też Adel a ja wstałam i przeczytałam kartkę.
/Jesteśmy w sklepie, będziemy za jakąś godzinkę, wyjechaliśmy o 8:45. Mama i Tata/
- Co, to która jest godzina? - pomyślałam
Popatrzyłam na zegarek i o kurcze, 10.15. Zaczęłam szybko się przebierać, ogarniać pokój, itp. Zbiegłam na dół, a oni już stali w salonie.
- Dopiero wstałaś? - spytał tato
- Nie, skąd te przypuszczenia? - odpowiedziałam z lekkim uśmieszkiem
- Bo masz fajny fryz. - odpowiedział
No super, zapomniałam dodać, że z dziwnych przyczyn gdy wstaje rano mam strasznie poskręcane włosy normalnie jakby dready! Normalnie mam proste jak deska, żeby je rozczesać muszę pokropić trochę wodą szczotkę do włosów i dopiero wtedy uczesać włosy, i puff, proste. Więc zrobiłam też tak i zeszłam na śniadanie. Było zazwyczaj to co mama uznawała za najlepsze, czyli jajko z sałatka jarzynową i jeden pomidor, jeden gryz szpinaku lub brokuły, pół rzodkiewki i duża ilość świeżego soku z pomarańczy lub kawa zbożowa.
- Znowu? - Jęknęła Emma
- Kiedyś jej podziękujesz - powiedziałam
- Niby za co?
- Nie będziesz taka puszysta, tylko będziesz mieć dobrą wagę, jak ja. - powiedziałam popijając kawą
- Ok, dzięki mamo! - powiedziała sarkastycznie
Zjedliśmy razem, umyliśmy talerze, szklanki i resztę rzeczy schowaliśmy do lodówki.
- Dobra ja lecę na spacer z Adel, ktoś chętny?
*Cisza*
- Ok, to ja idę, jak nikt nie chce.
Zapięłam Adel na smycz i w siną dal. Po drodze mijaliśmy dużo domów, jakieś 2 pustostany i mały park. Zauważyłam inne psy bawiące się więc ja ją spuściłam ze smyczy. Pobiegła do nich od razu, zaczęli się bawić, ganiać. Po 10 minutach zabawy z nimi, przybiegła do mnie, zaczęła szczekać i iść w kierunki krzaków. Nie wiedziałam o co chodzi więc poszłam, a tam w krzakach leżał skulony pies. Był on czarny, trochę większy i starszy od Adel.
- Hej, koleżko, zgubiłeś się?
Pies zaczął piskać, tak jakby mówił że się zgubił itp.
- Choć ze mną, na pewno znajdziemy twojego pana.
Z bluzy wyciągnęłam sznurek przy kapturze nie za długi ale udało mi się przyczepić do obroży psa i Adel. Podchodziłam do każdego człowieka, którego spotkałam i pytałam się czy to nie jego pies, albo czy wiedzą do kogo należy, ale nie dało to rezultatów, Postanowiłam go wziąć do domu na kilka dni, dopóki nikt nie rozwiesi ogłoszenia o zaginięciu psu. Gdy wracałam do domu gdzieś tak dochodziła 11.30. Weszłam do domu z 2 psami i podeszła mama.
- A kto to? - spytała głaszcząc drugiego psa
- Na obroży ma imię Scotty, chyba ktoś go zgubił, chował w krzakach w parku. Możemy go przytrzymać trochę w domu?
- Tak, tylko się nie przywiązuj do niego zbytnio. - odpowiedziała mi mama
- Dzięki, później też z nim i Adel wyjdę, koło 15.
- Pójdę z tobą - dorzuciła Emma stojąc na górze
- Mamo, kiedy będą meble? - spytałam
- No wiesz prawdopodobnie jutro rano, wcześnie rano…
- Dobra pomogę wam - dorzuciłam
Gdy odpięłam psy ze smyczy, nie wiedziałam co robić więc postanowiłam popływać trochę w basenie. Poszłam się przebrać w kostium i zeszłam na tyły domu. Podeszłam do krawędzi basenu i skoczyłam. Woda była w miarę ciepła, znaczy ciepła jak na taką godzinę znaczy 12 stopni. Popływałam trochę, do basenu wskoczyła Adel a po niej Scotty. Adel była na płytszej części basenu a Scotty był troszkę głębiej. Znalazłam obok basenu sznur. Porzucałam nim trochę, Scotty łapał, Adel szczekała i merdała ogonkiem. Koło godziny 13 wyszłam z basenu i osuszyłam się. Zjedliśmy też szybki obiad, wiecie jakaś tam sałatka, ziemniaki i coś do picia wystarczyło.
- No to co wam się śniło? Bo mnie, że będziemy mieli kino domowe - powiedział tato zacierając ręce
- Mi się śniło, że lecieliśmy balonem i okrążyliśmy świat - odparła Emma
- A mi się śniło, że byliśmy wszyscy u babci na obiedzie, a ona cały czas się śmiała i właśnie nie wiem dlaczego.
- A tobie Lea? - spytała Emma
Pochłaniając liść sałaty, szybkim ruchem popatrzyłam na tatę. Gdy już połknęłam jedzenie, szybko zastanowiłam się czy powiedziec im mój prawdziwy sen, czy lepiej nie.
- A takie tam, ciuchy, buty i różne bezsensowne rzeczy.
- Niemożliwe, zawsze masz takie sny, zmyślasz!
- Nie zmyślam! Po prostu mam wybredny gust i śnią mi się najlepsze rzeczy.
- No dobra koniec, ja z mamą posprzątam a wy, zajmijcie się czymś…
Poszłam do pokoju, położyłam się na materac. Oczywiście przyleciała Adel ze Scottym i położyli się koło mnie. Cały czas myślałam o moim śnie, nie ten co powiedziałam im, inny, znacznie inny. Śnił mi się chłopak, który miał czarne włosy, na jeża a grzywkę spuszczoną na lewą stronę twarzy, myślę, że gdzieś już go widziałam, ale nie mogę sobie przypomnieć. Ten chłopak we śnie zmienił się jakby wiekowo, nie miał już jeża na głowie, tylko spuszczone i lekko rozczochrane włosy, od tamtego czasu, mam zwidy, że gdzieś już go widziałam. Leżałam tak i rozmyślałam chyba do 15, wstałam poprawiłam włosy i wyszłam z pieskami na dwór. Znów poszłam do parku, być może jest tam jego właściciel. Dotarłam, czekałam 30 minut, nic, nikt nie przyszedł, nikt nic nie powiedział, nikt go nie szukał. Zostałam jeszcze 15 minut, tak dla pewności. Niestety nic, więc poszłam do domu. Gdy już wróciłam rodzinka czekała z jedzeniem. Później koło 19 wszyscy już przygotowywali się do spania, bo jak pewnie pamiętacie jutro z rana mają przyjechać meble. No wiec wszyscy się umyli, załatwili swoje potrzeby fizjologiczne i udali się do swojego pokoju. Tym razem, każdemu chciało się spać.
***
Zza okna słychać hamowanie i dźwięk wielkiego samochodu, który się cofa. Nie ma co, trzeba się obudzić i pomóc. Wstałam ubrałam dresy, popatrzyłam na zegarek, jest 4.45. Zeszłam na dół, nie było jeszcze rodziców, pobiegłam po nich. Ledwo wstali, ale dali radę, zeszli, podpisali coś i zaczęliśmy wyjmować nasze meble.
- Ok, na każdych rzeczach są nasze imiona, bierzcie swoje rzeczy, wnieście na górę, a potem będziemy je składać - powiedział tato
Zrobiliśmy tak, choć trwało to do 6 rano. Było tego strasznie dużo, ale postanowiliśmy to zrobić trochę później, znaczy po krótkiej drzemce. Wszyscy udaliśmy się do swoich pokoi i zasnęliśmy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz