wtorek, 12 lutego 2013

Odc. 1 - Przeprowadzki nie są złe.

-/Witamy na pokładzie samolotu do Berlina dziś jest 18 czerwiec 2005r. prosimy o zapięcie pasów, samolot wystartuje za 5 minut, prosimy również o nie korzystanie z własnych urządzeń komunikacyjnych./Życzymy miłego lotu/
Za pięć minut już będę leciała do mojego domu, który znajduję się w Lipsku.
- Lea zapnij pasy! – powiedziała moja mama
- Dobra, już zapinam – odparłam
Rozkładając lekko siedzenie i nałożywszy słuchawki na uszy tak przeleciałam prawie cały lot.
Tak mam na imię Lea, mam 16 lat, pochodzę z Niemiec. Moja mama - Lilian ur. 1970, jest Francuzką, więc jestem pół na pół, choć bardziej znam Niemiecki, to mamunia uczyła mnie Francuskiego i mogę się nawet dogadać. Gdy się urodziłam to do 7 roku życia wychowywałam się w Niemczech. Później mama chciała dokończyć studia więc wyjechaliśmy do Francji, gdzie spędziliśmy 5 lat. Po pierwszym roku urodziła się Emma – moja młodsza siostra. Następnie to tato (Mark ur. 1969) dostał pracę aż w USA, gdzie spędziliśmy tam 4 lata, tato uczył mnie tam początkowego prowadzenia samochodu i zapisał mnie na karate bym poznała kilka ćwiczeń obronnych. I takie mnie szczęście trafiło, że mam do tego naturalne rude włosy, wiem, że nie którzy farbują sobie, ale tak naprawdę nic fajnego nie jest w rudym, i jeszcze ta gadaka "rude to wredne", ludzie mnie nie znają a już oceniają po wyglądzie. A wracamy do Lipska dlatego, że przyjęli mnie do szkoły im. Feliksa Mendelssohna-Barthold’iego w Lipsku. Jestem taka podekscytowana, chciałam iść do tej szkoły, od kiedy wyjechaliśmy z Niemiec. Oczywiście w USA też jest fajnie, bo jak (chyba) wiecie można wybierając sobie przedmioty, których chce się uczyć, no pewne było to, że rodzice wybiorą mi wszystkie, ale najfajniejszym przedmiotem była muzyka, plastyka i język hiszpański. Moim instrumentem na lekcjach była gitara klasyczna. Nauczycielka nauczyła mnie podstawowych chwytów, granie niektórych krótkich piosenek. Czasem w domu próbuje zagrać jakąś piosenkę ze słuchu, ale nie wychodzi perfekcyjnie. No cóż trening czyni mistrza, a co jeszcze do muzyki, kiedyś jak byłam mała może 5-6 lat to dziadek uczył mnie grać na fortepianie, ale najważniejsze jest to, żeby się nie poddawać.
- Lea, obudź się, no wstawaj no – mówiła do mnie Emma szturchając mnie
- Co?
- Zaraz lądujemy.
Poprawiając fryzurę, fotel i wyłączając swojego Sidekick'a, usiadłam i patrzyłam się przez okno. W Niemczech było już ciemno, a dopiero była 4 rano jak startowaliśmy, a już jest 22.
-/Dziękujemy za wybranie naszych linii lotniczych, za ok. 15 minut będziemy lądować, proszę sprawdzić swoje rzeczy i zapiąć pasy, dziękujemy i do zobaczenia./
- Dobra, mamo możesz podać mi torbę?
Podała mi torbę, z której wyjęłam szczotkę do włosów.
- Po co się czeszesz?
- Żeby nie wyglądać jak ty.
- Mamo! – krzyknęła Emma
- Dziewczyny przestańcie! Dziś i tak zatrzymujemy się w hotelu i będziecie mieć…
- Mamo proszę nie rób mi tego, nie chce mieć z nią pokoju… - jęknęłam
- Trudno, jedną noc wytrzymacie. – powiedziała
Naburmuszona, złożyłam ręce i mocno oparłam się o siedzenie, oraz zapięłam pasy.
-/Proszę o udanie się na miejsca i zapięcie pasów/ - powiedziała stewardessa
Mówi się, że najgorsze w lotach są: start, turbulencje w powietrzu i lądowanie. Ja nie miałam z tym problemu, za to Emma olbrzymi. Zazwyczaj płakała, ale czasem mama daje jej coś np. gumę. Po wylądowaniu poszliśmy po bagaże, wynajęliśmy samochód i pojechaliśmy do hotelu. Z reguły nie lubię luksusów, ale to, że mój tata studiował 2 kierunki: prawnik i stosunki międzynarodowe, a mama architekturę wnętrz, no więc było nas stać na jakiś fajny apartamentowiec. Tato na chwilę gdzieś wyszedł z pokoju.
- Dobra dziewczynki idźcie do pokoju, ale nie rozpakowujcie się do końca wyjmijcie tylko potrzebne rzeczy. – powiedziała mama
- OK, a gdzie jest łazienka? – spytała Em
- Choć zaprowadzę cię. – odpowiedziała mama
I poszły razem do kibelka. Ja natomiast poszłam do pokoju przebrać się w piżamę. Zeszłam jeszcze na dół żeby się czegoś napić, ale usłyszałam pukanie do drzwi. Trochę się przeraziłam bo jest 22, mama usypia Em, a tata raczej wziął by klucz, ale podeszłam, zobaczyłam przez wizjer i to był tata z jakimś stolikiem, na którym był biały obrus i kilka tac z jedzeniem.
- Nie wziąłeś klucza?
- Po co, przecież wy jesteście.
- Tylko ja chyba słyszałam, gdyby mi się nie chciało pić, spałbyś na korytarzu.
- To reszta też śpi?
- Mam usypia Em, a to długo potrwa po locie.
- No tak, racja, następnym razem wezmę.
- Jak to następnym?
- Musimy zostać tu trochę dłużej…
- Trochę, znaczy ile dni?
- Nie wiem, 1-2 dni, nie dłużej.
- Ehh, może wytrzymam.
- No jak chcesz to jedz, ja pójdę zawołać Lili.
Zobaczyłam co jest na tackach i zwróciłam uwagę na croissanty i małe opakowania z nutellą. Wzięłam po 1, podeszłam do lodówki i nalałam sobie soku pomarańczowego do szklanki. Po 3 minutach zjadłam wszystko. Gdy szłam do pokoju rodzice schodzili na dół. Walnęłam się na łóżko i niechcący obudziłam Em.
- Dasz mi spać rudzielcu?
- Przepraszam, już siedzę cicho.
Nie wiem jak ona może spać i nie cierpię jak mnie nazywa rudzielcem. Po ok, 20 minutach wpatrywania się w sufit i słuchanie oddechów Em, zeszłam na dół, cały czas chciało mi się pić. Patrzę telewizor wyciszony, mamy, taty i stolika nie ma. Wzięłam całą butelkę soku i usiadłam na sofie. Pogłośniłam lekko telewizor i przełączyłam na MTV, leciała akurat powtórka z gali Kids Choice Awards 2006, byłam chyba 20 sekund przed tym jak Johnny Depp został oblany tzw. ‘zielonym glutem’, zaczęłam się śmiać, ale szybko zatkałam sobie usta ręką żeby nie nikogo nie obudzić. Napiłam się i położyłam sok na stoliku. Oglądałam tak chyba 20 minut aż jakimś cudem zasnęłam…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz