niedziela, 16 czerwca 2013

Odc. 24

*Bill*
Obudziłem się wtulony do mojego kochanego słonka. Nie czułem żadnego ruchu autobusu więc pomyślałem, że wyjrzę i zobaczę co się dzieje. Jedyny problem był taki, że ja leżałem po stronie ściany więc musiałem jakoś wydostać się stamtąd, no ale moją jedyną przeszkodą była Lea. Więc powolutku i robiąc jak najmniej hałasów i wgnieceń w łóżku podniosłem się na łokciach i uniosłem się nad jej ciałem. Ostrożnie przesunęłam zasłonkę i wyszedłem, moje wcześniejsze podejrzenia potwierdziły się, staliśmy w miejscu a właściwiej byliśmy już na miejscu. W autobusie było cicho, zbyt cicho. Sprawdziłem resztę łóżek i wszystkie były puste z wyjątkiem tego z Leą, poszedłem sprawdzić na dół, ale i tam nikogo nie było. Wróciłam na górę obudzić Leę.
- Lea, obudź się, jesteśmy na miejscu - szepnąłem
- Mmmm, jeszcze 5 minut - wystękała
- Mam zrobić Ci nagłą pobudkę? Hmm?
Ona odwróciła się do mnie plecami i spała dalej, chciałem zrobić jej na złość więc jednym ruchem pociągnąłem za pościel i zrzuciłem ją. Wiem, że to trochę było głupie, ale wstała szybciej niż zasnęła.
- Kurde Bill, chciałam sobie pospać - powiedziała trochę wkurzona
- Będziesz miała jeszcze wiele dni długiego spania, a teraz chodź bo my chyba będziemy ostatni.
*Lea*
- Gdzie ostatni? - spytałam
Bill rozglądał się po pokoju szukając czegoś, w końcu znalazł chustę i zawiązał mi nią oczy.
- To jest niespodzianka.
Złapał mnie za dłoń i chyba wyszliśmy z autobusu bo poczułam uderzenie powietrza.
- Bill powiedz mi, a nie bawimy się w dziecinną zabawę.
- Jeszcze chwilka, a teraz podążaj za moim głosem.
Chyba Bill miał zabawę, bo słyszałam lekkie chichotanie się.
- Dobra, stój i zdejmij opaskę.
Zrobiłam to co mi kazał, a moim oczom ukazał się jakieś 2 wielkie konstrukcje, trochę się przestraszyłam ale i zachwyciłam się nimi.
- Taa-daa, jesteśmy w Europa Park, mamy tutaj całe 2 dni. - Powiedział Bill z wielkim uśmiechem na twarzy
Rzuciłam mu się na szyję i pocałowałam go delikatnie w usta a ten objął mnie w talii odwzajemniając pocałunek, chwilę później wziął mnie za rękę i poszliśmy do punktu rejestracji. Bill wszystko załatwił, dostaliśmy klucze od pokoju i pokierowaliśmy się w jego kierunku. Dostaliśmy pokój nr 483, co mnie trochę zdziwiło, często ta liczba pojawiała się odkąd przyjechaliśmy do Lipska. Weszliśmy i dech zaparł nam w piersiach, pokój był duży, ale nie olbrzymi, był stolik z przekąskami i piciem, telewizor, lodówka i szafa oraz wielkie podwójne łóżko, na które bez wahania rzuciłam się.
- Ja zajmuję! - krzyknęłam
- Ej, a ja gdzie będę spał? - spytał Bill z miną smutnego szczeniaczka
- No wiesz, podłoga i kanapa jest jeszcze wolna. - rzuciłam z uśmieszkiem
Bill zrobił dziwną minę i podszedł do mnie po chwili zaczął mnie łaskotać. Śmiałam się tak, że Tom z pokoju obok przyszedł nam zwrócić uwagę, że jesteśmy za głośno. Uspokoiliśmy się i wspólnie poszliśmy po nasze bagaże do autokaru. Po jakichś 20 minutach wszystko było już poukładane jeśli chodzi o ubrania.
*Puk Puk*
- Zamawiałaś coś? - spytał Bill?
- Nie.
Obydwoje zerwaliśmy się na nogi, a Bill poszedł otworzyć drzwi a do pokoju wparowali Gustav, Georg, Tom, Karola i Klara?!
- Kochani przyszliśmy obgadać jutrzejszy dzień, co robimy, czy razem robimy, itp. itd. - spytał Gustav.
Wszyscy usiedliśmy na łóżku i patrzyli się na siebie, mój wzrok utkwił na Klarze. Co ona tu w ogóle robi? Nikt jej nie zapraszał ani nic.
- Aaa, zapomniałem wam powiedzieć - zaczął Tom - To jest Klara, ona z nami też będzie.
- Masz wspaniałe wyczucie czasu Tom - powiedziałam.
- Powiedziałbym wam w autobusie, ale no spaliście tak słodko, że nie chciałem wam budzić, a poza tym Klara nocowała u Karoli i się z nami zabrała, znaczy zaproponowałem jej to.
- Ej, to co trzymamy się razem czy każdy robi co chce? - przerwał nam Georg
- Każdy robi co chce - wyrwał Tom
- Ja też tak myślę - dodała Klara i Karola
- No dobra, to do jutra może się gdzieś spotkamy.
Wszyscy powoli wychodzili z naszego pokoju i porozchodzili się do swoich. Jednak ja zatrzymałam jeszcze Toma w naszym pokoju, bez dziewczyn.
- Tom, czy ty oszalałeś? Czego wziąłeś je dwie, co Klara będzie robić?
- No chodzić z tobą i Karolą.
- Że co? Myślisz, że będę spędzała z nimi ten czas? Chyba się w głowę uderzyłeś.
- Ej, ja też chcę się zabawić, w końcu jesteśmy tu tylko 2 dni a potem nie widzimy się pół roku.
- Co? Jak to? - spytałam zdziwiona
- Tak to, Bill ci nic nie powiedział?
Wmurowało mnie, nie mogłam wykrztusić z siebie żadnego słowa.
- Aaaa, ten tego, to ja już może sobie pójdę... - rzucił Tom i wyszedł
- Przepraszam Lea - usłyszałam jego spokojny głos - nie chciałem Ci teraz tego mówić, chciałem znaleźć odpowiednią chwilę, chciałem żebyś nie wiedziała, żebyś bawiła się najlepiej na świecie, ale widzę, że to był zły pomysł.
- Czego Bill, czego? Było mi od razu powiedzieć, wymyślilibyśmy coś, a teraz ja nawet nie wiem co robić.
- Co byśmy wymyślili, naszych nagrań nie da się odłożyć, musimy mieć wszystko na czas, takie to życie gwiazdy muzyki. Nie było by cienia szansy, że zobaczymy się w ten czas gdy mnie nie będzie.
To nie jest takie łatwe, ale muszę to robić to moja pasja i nie chcę jej blokować ani nie chcę Cię stracić. Kocham Cię i po prostu...
Musiałam sobie to jakoś przemyśleć i wyszłam z pokoju z kurtką. Poszłam przejść się po parku, mimo, że było już późno można było dużo zobaczyć. Szczęśliwe rodziny, zakochane pary, wkurzyło mnie to i poszłam w inną stronę. Wyszłam całkowicie z ośrodka i pokierowałam się w stronę rzeki, która była niedaleko. Usiadłam nad brzegiem i myślałam o niczym, musiałam jakoś to sobie poukładać od początku. Musi być jakieś rozwiązanie, żebyśmy widzieli się choć raz na tydzień. Nic nie mogłam połapać, gubiłam się w swoich myślach. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Siedziałam i rozmyślałam tak bardzo długo nagle dostałam sms, była to jakaś reklama, ale dzięki temu zobaczyłam która jest godzina. Wróciłam do parku, do hotelu, do pokoju. Cicho rozebrałam się z kurtki i powiesiłam ja na haczyku, podeszłam do szafy i wyciągnęłam piżamę oraz ręcznik. Wzięłam szybki prysznic i położyłam się spać, Billa nie było w łóżku, ani w pokoju. Usnęłam jak małe dziecko. Rano, obudził mnie dzwonek do drzwi, była to obsługa ze śniadaniem. Wciągnęłam wózek do środka i podziękowałam pracownikowi. Pachnące, świeże bułeczki, jajecznica i jajo na twardo, sok, kawa, herbata, rogalik, dżem, szczypiorek, było tego multum. Przed posiłkiem przebrałam się w strój kąpielowy i na to narzuciłam jakieś szorty i lekką bluzkę, rozejrzałam się po pokoju a Billa wciąż nie było. Zmartwiłam się trochę i poszłam do pokoju Gustava i Georga, ale oni mi powiedzieli, że go nie widzieli od momentu gdy od nas wyszli. Następny był pokój Toma, otworzył mi drzwi i powiedział to samo co poprzedni chłopcy jedyne co dodał to, żebym spytała się Klary powiedział mi również numer jej pokoju. Ostatnim pokojem był pokój Klary, w głowie powstawały mi miliony scen wiedziałam, że ona leci na Billa i nie miała by żadnych pohamowań, żeby go mi odbić. Zapukałam, ale nikt mi nie otworzył, z ciekawości spróbowałam otworzyć drzwi kartą do mojego pokoju, ale i to nie podziałało, więc szarpnęłam za klamkę w górę i w dół i klamka ustąpiła. Weszłam po cichu i zaczęłam się rozglądać, miała troszeczkę większy pokój od nas, pewnie Tom jej zarezerwował. W kuchni ich nie było, w łazience porozwalane kosmetyki, salon jest a właściwie był, bo jej ciuchy obłożyły wszystkie meble. Został mi jeszcze jednej pokój, sypialnia, weszłam tam i zobaczyłam scenę, którą nigdy w życiu nie chciałam zobaczyć. Załamałam się i wybiegłam w płaczu i krzyku z ich pokoju, usłyszałam jak Bill krzyczy i biegł za mną. Nie zatrzymywałam się i dodałam więcej siły w nogach. Opuściłam chyba teren Parku. Zatrzymałam się na jezdni i nie zauważyłam nadjeżdżającego tira. Poczułam ogromny ból i ostatnim głosem jaki słyszałam był jego głos.
*Bill*
Ten widok był okropny ona taka mała w porównaniu z tym pojazdem. Odrzuciło ją daleko, pobiegłem do niej, miała jeszcze wyczuwalny puls, za mną staną kierowca tej przeklętej ciężarówki.
- Ja przepraszam, nie zauważyłem, ona wbiegła tak nagle i...
- Nie pierdol tylko dzwoń po karetkę!!! - wrzasnąłem
Wokół uzbierał się tłum ludzi, ambulans przyjechał ok 10 minutach później. Zabrali ją do szpitala, moją małą kruszynkę, czułem się podle, mogłem wtedy nie iść do niej. Mogłem zostać w pokoju i czekać na moją kochaną. Uklęknąłem tak na jezdni i biłem się w głowę.
- Bill, Bill! - usłyszałem - Co się stało?! - spytał Tom podnosząc brata
- To prze zemnie, to moja wina, ona to widziała, jak ja mogłem być taki głupi!
- Powiedz wreszcie! - wrzasną Tom potrząsając głową brata
Nie musiałem za dużo mówić, pokazałem mu ciężarówkę i ślady krwi na przodzie pojazdu oraz na jezdni. Brat zakrył sobie usta dłonią i uciekł gdzieś. Byłem w strasznym szoku, chwilę później przyjechała Policja, zebrała dowody, zeznania świadków i sprawdziła kierowcę. Nie był on pijany, tłumaczył się, że nie widział jak wbiega na jezdnię. Wróciłem do pokoju, a zza ściany było słychać wrzaski i odgłosy tłukącego się szkła. Poszedłem to sprawdzić, zapukałem a drzwi otworzył mi brat, mocno wkurzony i miał poranione ręce. Za nim stała Karola, była przerażona ale ona była cała, nie zauważyłem na niej żadnych skaleczeń czy ran.
- Czego chcesz? - spytał nerwowo Tom
- Co się u was dzieje! U mnie słychać te wrzaski.
Tom popatrzył na mi i zagrodził mi wejście do środka tak jakby nie chciał, żebym coś zobaczył.
Wszedłem a właściwie wepchałem się do środka, rozglądałem się i zauważyłem Klarę, leżała chyba ledwo przytomna, krew leciała jej z wargi i brwi. Mimo iż stało się co się stało pomogłem jej, zadzwoniłem po pogotowie, nie zabrakło też policji, Tom musiał im się nieźle tłumaczyć, bo zabrali go na komendę. Ja i Karola pojechaliśmy do szpitala. Ona poszła do Klary a ja do Lei. Była podłączona do tysiąca urządzeń, lekarz wszedł do pokoju, coś zobaczył i chciał już wyjść, ale go powstrzymałem.
- Doktorze mogę wiedzieć jak ona., czy ona to przeżyje?
- A pan jest z rodziny?
- Jestem jej chłopakiem.
- Ten cios ciężarówki był mocny, dziewczyna ma kilka obrażeń wewnętrznych, ale słabych i złamaną prawą nogę, to jest cud, że ma tak mało uszkodzeń. Jej stan jest na razie ustabilizowany, ale musimy jeszcze poczekać, na dokładniejsze wyniki badań. Jeśli pan może to niech pan poinformuje jej rodzinę.
- Dziękuję panu, mogę zostać przy niej?
- Tak, proszę, tylko nie za długo, musimy zrobić jej jeszcze kilka badań.
- Dziękuję jeszcze raz.
- Aha i jeszcze jedno. Dziewczyna jest w bardzo głębokiej śpiączce i mamy wątpliwości czy w najbliższym czasie się obudzi, ale proszę mieć nadzieje i dobra myśli.
Ta wiadomość była poniżej pasa. Zamurowało mnie kompletnie, ale najgorsze i tak było przede mną. Wyszedłem z jej pokoju i wyjąłem telefon swój i Lei, który znalazłem koło drogi. Przepisałem numer i zadzwoniłem.
- /Tutaj Mark Linn, słucham..../
=============
Się rozpisałam :3. Najlepiej mi się piszę jak akurat piosenki fajne się trafiają. No aga, teraz ty kontynuuj ;D.
Aha i z Agnieszką ustaliłyśmy coś takiego:
30-40 max. 50 rozdziałów i kończymy opowiadanko, ponieważ nie chcemy z tego robić maślanej opery jak np. "Moda na sukces" xD i nie planujemy zrobić jakiegoś ślubu czy coś bo to jest zbyt sztuczne. No więc miłego :3.

3 komentarze:

  1. Nie ważcie kończyć tego opowiadania to najlepszy rozdział i blog który kiedykolwiek przeczytałam. Nie spodziewałam się takiego obrotu wydarzeń. Dobrze ze Klara dostała za swoje, szkoda tylko Lei, mam nadzieję że szybko wyzdrowieje. Teraz jestem ciekawa jak potoczą się ich losy. Piszcie szybko <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, zastanowię się jeszcze ;)

      Usuń
  2. omg, omg kocham ^_^

    OdpowiedzUsuń