- No to słucham - odpowiedziałam
Louis pociągnął mnie za ramię i weszliśmy do szkoły a chwilę później do jednej z sali lekcyjnych.
- Słuchaj, to będzie dla mnie trudne i być może dla ciebie też, ale..-
- Ale? Louis gadaj! - odparłam zaciekawiona-
- No bo ta, dziewczyna, która teraz śpiewa to Olga.
- Znasz ją? To twoja kuzynka czy coś?
- Nie, ona jest moją byłą dziewczyną. 3 lata temu musieliśmy zerwać, bo powiedziała mi, że wyjeżdża do Berlina, a potem pojechała do Polski.
- No ale przecież była dziewczyna, więc w czym problem - odparłam
- Przed twoim występem, spotkaliśmy się przypadkiem, pogadaliśmy i doszliśmy do wniosku, że nadal do siebie coś czujemy, zrozum, ona kochała mnie a ja ją, ona wyjechała i dalej to się możesz domyśleć. - odpowiedział
- Czyli co, wracasz do niej? Czy jak?
- Właśnie nie wiem, z tobą jest mi dobrze, ale - chłopak spuścił głowę i podszedł do okna.-
- Stara miłość nie rdzewieje - powiedziałam cicho pod nosem
- No właśnie - odparł Louis wzdychając głęboko.
Wyszłam z sali bezszelestnie nawet nie wiem czy Louis to zauważył. Wychodząc ze szkoły, rozglądałam się w poszukiwaniu babci, dziadka albo chociaż Emmy, po paru chwilach znalazłam ich. Podeszłam do nich.
- I jak się bawicie? - spytałam
- Nie narzekamy, ale mogło by być trochę więcej czegoś do picia. - odparła babcia
- To zaraz pójdę bo wodę, a ty Emma, chcesz coś?
- Balona - odpowiedziała i strzeliła wielkiego banana na twarzy
- Taa, jakiegoś załatwię - rzuciłam.
Poszłam do magazynu, gdzie były butelki wody. Wzięłam 4 i już miałam wracać, gdy natknęłam się na Olgę.
- Hej ty jesteś Lea? - spytała i wyciągnęła rękę na przywitanie
- Tak, a ty Olga? Louis mi mówił o tobie. - odparłam patrząc na jej rękę
Ona jakby trochę zawstydzona zabrała rękę. Próbowałam ją minąć, ale zaczęła iść ze mną.
- Louis to bardzo fajny chłopak, ale wtedy musiałam go zostawić, bo musiałam wyjechać, ale on pewnie też ci to już powiedział, z resztą on nie umie kłamać, zawsze chowa ręce do kieszeni kiedy próbuje kłamać - odpowiedziała i na jej bladej twarzy zagościł mały uśmiech.
- Olga, słuchaj, ja nie mam za złe, że Lou nadal ciebie kocha, tylko...
- Nadal mnie kocha? Na prawdę, wow nie wiedziałam
- Nie powiedział ci przed moim występem?
- Coś tam mówił, ale, że nadal mnie kocha to nic nie wspominał.
Coraz bardziej zbliżaliśmy się do dziadków, a ona coraz bardziej mnie wkurzała.
- Słuchaj, ja pójdę do niego i to wytłumaczę, no to cześć - rzuciła i pobiegła w kierunku szkolnych drzwi. Nic jej nie odpowiedziałam, podeszłam tylko do stołu i położyłam te 4 butelki. Od razu wszyscy się na nie rzucili i o mało mnie nie stratowali.Udało mi się wybrnąć z tego tłumu i raczej postanowiłam, że jak tylko złapię kogoś z rodzinki to pójdę do domu. Tak też się stało, minęłam się z babcią i przekazałam jej, że wracam do domu. Idąc w kierunku wyjścia, zobaczyłam też przez okno sale lekcyjną, w której był Louis i Olga, zatrzymałam się na chwilę. Oni rozmawiali przez chwilę i przytulili się, a następnie dali sobie po całusie. Chwilę później znów wpadli sobie w objęcia i tym razem dziewczyna mnie zauważyła i się uśmiechnęła co wydało mi się trochę dziwnie. Ruszyłam w drogę, którą musiałam przebyć na pieszo.
Wreszcie dotarłam do domu, gdy weszłam już do przedpokoju, zaczęłam odpinać z siebie ten strój. Był przyciasny, a na początku wydawał się taki idealny, skorzystałam z okazji, że jestem sama w domu - chwyciłam za jakieś lekkie ubrania, ręczniki, wzięłam też radio i poszłam się zanurzyć w wannie wypełnionej ciepłą wodą. Ustawiłam jakiś kanał w radiu i chlup do wanny. Ah ta cisza, żadnego walenia w drzwi, tylko ja, radio i relaksik. Leżałam tak długo, wyszła dopiero wtedy gdy ciepła woda powoli się ochładzała. Wyszłam, już przebrana i zrelaksowana, gdy nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć i zauważyłam Louisa.
- Cześć, możemy pogadać? - spytał
- Tak, jasne, wchodź - uchyliłam bardziej drzwi, żeby mógł wejść
- Słuchaj, Olga powiedziała mi, że bardzo przeżywasz nasze rozstanie, a gdy spytałem twojej babci gdzie jesteś bo nie mogłem cię znaleźć na tym festynie, to powiedziała, że poszłaś do domu, bo źle się poczułaś.
- Ha, co, ja przeżywam? Nie no ona coś ma z głową, a wróciłam do domu, nie dlatego, że się źle poczułam, tylko jestem trochę zmęczona a i tak za 2 dni mama przyjeżdża.
- Jak to? I dlaczego za 2 dni, skoro miałaś jechać za 2 tygodnie?
- Słuchaj, muszę wrócić już do domu, bo mam tam psa, za którym strasznie się stęskniłam.
- To za mną już nie będziesz? - spytał chłopak obejmując mnie w pasie i przyciągając do siebie.
- Może tak, może nie, zobaczymy. - odpowiedziałam z lekkim uśmiechem
- To jak z tym przeżywaniem, Lea ja muszę wiedzieć.
Wzięłam głęboki wdech, wiedziałam, że to kiedyś będzie musiało się wydać, że gdyby nie Olga to pewnie on pojechał by za mą. Usiadłam na kanapie w salonie, a Louis zrobił to samo.-
- Słuchaj nie wiem jak ci to powiedzieć - zaczęłam
- Odpowiedz tylko, czy czujesz coś do mnie, teraz?
Wstałam, złożyłam ręce i zaczęłam chodzić po pokoju, nerwowo kołysząc się w prawo i w lewo. Była to niezręczna chwila, bo nikt z nas nie odezwał się, ale ja znowu zaczęłam.
- Nie, Louis, nie czuję do ciebie nic oprócz przyjaciela. - wzięłam głęboki oddech - nigdy do ciebie nic nie czułam, ale na początku, coś zaczęło przekonywać mnie do ciebie, ale jednak to było tylko zauroczenie, chwilowe, nic nie znaczące. - popatrzyłam na chłopaka, miał twarz zakrytą swoimi delikatnymi dłońmi.
- To dlaczego zrobiłaś mi nadzieję? - zaczął - Dlaczego wcześniej mi o tym nie powiedziałaś, tylko musiałaś... udawać?
- No bo, wtedy nad strumykiem, pamiętasz? Zrobiło mi się ciebie żal, Sara mi powiedziała, że nie masz z kim pogadać, że nie masz tutaj żadnych znajomych, kolegów i dlatego postanowiłam udawać. Zrozum chciałam dobrze - usiadłam koło niego i już miałam go przytulić, gdy on odsuną się i wstał.
- Było zostawić mnie wtedy w spokoju, miałbym pewność, że mnie nie zranisz.
- Louis, chłopie opanuj się, sam chciałeś znać prawdę, więc proszę, masz, nie moja wina, że jest ona aż tak brutalna. A teraz idź, wracaj już to tej swojej kochanej Olgi. - krzyknęłam.
Chłopak popatrzył na mnie z wywalonymi oczyma podszedł do drzwi.
- Tak, kochanej Olgi. - I wyszedł
Chwilę stałam tak bijąc się z myślami czy nie za ostro go jakoś potraktowałam, ale dotarło do mnie, że Louis włożył ręce do kieszeni, kiedy powiedział swoje ostatnie słowa.
-----------------------------------------------------------
Tak wiem wiem, znowu nie w sobotę, ale teraz chyba wiecie jakie usprawiedliwienie - ŚWIĘTA. Trzeba było trochę pomagać w kuchni, w końcu wybieram się na kucharza nie? xD
Odcinek pisany z luzem, pozdrawiam moją siostrę jeśli to czyta i karuzeele ;D
A wam również życzę wesołego jaja i śnieżnego dyngusa :)
hyhyhyhy ;D
OdpowiedzUsuńpojawi się tutaj Bill czy to jest tylko opowiadanie o tobie i louisie?
OdpowiedzUsuńPojawi już w kolejnym.
Usuńojej, jak mi miło *.*
OdpowiedzUsuńoczywiście, że tu zaglądam i czytam. ;)
co do rozdziału, Olga troszkę namieszała, a Louis...zdenerwował mnie tym swoim niezdecydowaniem. hah
czekam na nexta ;3
+ życzę dużo weny.