- Hej Lea, co tam?
- Hej? A co ty tu robisz?
- Chciałem pogadać..
- Wybacz mi, ale teraz nie mogę moja mama jest w szpitalu.
- A co się stało?
- No jak to kobieta w ciąży źle się poczuła i zabrali ją na obserwację. Muszę wyjść z psem a potem mam zamiar iść do szpitala do
mamy.
- A możemy chwilę pogadać? - opuścił wzrok
- Tutaj? Teraz? - powiedziałam głośno z sarkazmem.
- No.. jeżeli ci pasuje - powiedział nieśmiało.
- Nie, nie pasuje mi mówiłam muszę wyjść z psem..
- No to przejdę się z tobą, mogę? - powiedział
- No dobra, tylko mów od razu co chcesz bo się śpieszę jak widzisz.. -
powiedziałam.
Zawołałam Adele, zbiegła zwinnie ze schodów siadając za moimi nogami. Złapałam smycz, otworzyłam drzwi i Adele
wyleciała jak wiatr z domu na podwórko.
Szliśmy już jakieś 5 minut, ale oczywiście Louis nic nie powiedział
więc troszeczkę wkurzona pierwsza się odezwałam.
- Chyba coś chciałeś, nie?
- Aaa no tak.
- No to słucham.
Louis się zatrzymał, ja po kilku krokach zorientowałam się że nie idzie
koło mnie. Odwróciłam się zwalniając aż w końcu się zatrzymałam. Krzyknęłam do Adele, żeby wiedziała że stoję i ma do mnie przybiec.
- Lea słuchaj, wiem że to co było miedzy nami..
- Było miedzy nami -
szepnęłam przerywając mu
- Już nie wróci, ale ja do ciebie coś
czułem i czuje nadal, nie chce żebyś traktowała mnie tak z dystansem. Chcę żeby
było jak dawniej, to między nami też.
- No dobra, teraz ja. Przepraszam cię ze dawałam ci nadzieję chociaż to
co było między nami - dałam nacisk na te słowa - Było nieprawdziwe z mojej
strony, przepraszam, że zraniłam twoje uczucia. Ale ty też mnie okłamałeś. Może nie tak
dosłownie, ale „zdradziłeś” mnie, wiesz o co mi chodzi.
- Tak, no mi też było bardzo przykro, ale..
- Nie skończyłam. .. - powiedziałam a on zamilkł
- Wybrałeś Olgę a nie mnie, nic mogło się nie zmieniać.
Wiesz że zależało mi na tobie, ale ja nie potrafię się zakochać tak od razu.
- Yhym..
- Ale Louis słuchaj, mam do ciebie jedno pytanie. Jesteś ty z tą Olgą
czy nie ?
- No jestem… - wyszeptał
Spojrzałam na niego od góry do dołu i nie widziałam żeby miał ręce w
kieszeniach.
- Wszystko jasne - rzuciłam i odwróciłam się od niego i zaczęłam iść
dalej uliczką
- Ale czekaj Lea! - usłyszałam za sobą - ale o co ci chodzi ?
- No o wszystko. Jesteś z ..
nieważne z kim. Mam jeszcze dwa pytania.
- No dawaj.
- Po jakiego grzyba przyjechałeś tutaj, a po drugie skąd wiesz gdzie
mieszkam?
- No to po pierwsze bo cię kocham i nie chce cię stracić a po drugie Sara mi powiedziała, widziała cię u Toma, więc pomyślałem że mieszkasz
niedaleko i chodziłem po domach.
- Yyy..- opuściłam wzrok - Louis! słuchaj, jakbyś tego nie zepsuł
możliwe że bylibyśmy razem, to twoja wina, jestem szczęśliwa bo mam chłopaka,
który mnie kocha, szanuje i nie okłamuje.
- Tom - powiedział
- Nie, nie Tom - powiedziałam zdziwiona.
- Bill.
- Tak, Bill.
- Aha, no to życzę szczęścia - rzucił wkurzony, odwrócił się i poszedł
szybkim krokiem w przeciwnym kierunku.
- Stój! - Krzyknęłam.
- Po co! Nie chcesz mnie przecież.
- Jak chcesz uciekać to proszę bardzo, idź, jesteś taki męski, a od
problemów uciekasz - krzyknęłam i szłam szybkim krokiem do przodu.
Byłam w parku, porzucałam Adele patyk, biegała 10 minut i szybko potem
przyszłam do domu myśląc o tym całym spotkaniu z Louisem, gdy weszłam do domu
pobiegłam szubko do kuchni żeby coś zjeść i jechać do mamy. Gdy już pozmywałam
naczynia zadzwonił telefon. To Bill.
- Witaj skarbie. - powiedział ciepłym głosem.
- Cześć. - powiedziałam podenerwowana.
- Coś się stało? - powiedział
- Dużo się dzieje, mama w szpitalu, Louis nagle pojawił się u mnie w domu a ciebie tutaj nie ma. Tęsknię - powiedziałam
kruszącym się głosem.
- Wracam za 4 dni. Wytrzymasz tyle. Ja w ciebie wierzę. Jak wrócę
obiecuję ci ze zabiorę cię w romantyczne miejsce żeby ci to wszystko
wynagrodzić. I poopowiadasz mi co się tam dzieje. Dobrze?
- No dobra, nie wiem czy tyle wytrzymam ale się postaram, dla ciebie -
powiedziałam już spokojniejszym głosem.
- Cieszę się Lea. Wołają mnie. Wyrwałem się z planu, żeby
usłyszeć twój głos, nieźle mi się oberwie.
- Naprawdę, jeju, jesteś taki kochany, od razu mi lepiej się zrobiło jak
zadzwoniłeś.
- Ktoś po mnie idzie, kurcze. Lea kocham cie!
- Ja ciebie też - szybko odpowiedziałam po czym usłyszałam jego słodki śmiech i że ktoś głośno otworzył drzwi po
czym ucichło. Rozłączył się.
[***]
Byłam w szpitalu, powiedzieli mi że mama jest w zagrożonej bliźniaczej
ciąży, szybko zadzwoniłam do taty, powiedział że już jedzie. Zdenerwowana
usiadłam koło mamy, zauważyła że coś się ze mną dzieje wiec zapytała.
Odpowiedziałam jej że strasznie dużo się zmienia. Louis wrócił i powiedział że
ze mną chce znowu być, że mnie kocha, ale w końcu jest on z Olgą, a ja z Billem,
którego kocham. Doradziła mi żebym nie myślała o
Louisie. Podtrzymała mnie na duchu, było tak spokojnie, relaksująco aż do sali
wparował tata krzycząc, że powinni mamie pomóc, zaczął machać rękami i wytykać
pielęgniarkom, że mama powinna dostać czerwoną pościel bo taki kolor najbardziej
lubi. Spojrzałyśmy na siebie razem z mamą i zaczęłyśmy się z niego śmiać.
Powiedziałam, że idę po coś do picia i zostawiłam rodziców samych, pielęgniarka
wybiegła zaraz po tym bulwersie taty. Stała przerażona przed salą, powiedziałam
jej żeby się nie przejmowała tatą, że on taki jest, bardzo dramatyzuje,
uśmiechnęła się i wróciła z powrotem na salę robić swoje.
Sklepik był na samym dole szpitala. Zeszłam schodami, koło sklepiku był
taki wielki zegar, a zgadnijcie kto stał obok. No kto? Louis! No pewnie, a
któż by inny. Dochodziła godzina 21. Zapytałam co on znowu chce. Powiedział że
chce pogadać na zewnątrz, bo jest mała sprawa. Gdy powiedział mała przypomniałam sobie o siostrze. Powiedziałam
Louisowi że jak chce ze mną gadać to biegnąc. Zgodził się.
- To poczekaj tu moment - rzuciłam i pobiegłam schodami na górę.
8
piętro w kilkanaście sekund. Nieźle powiedziałam do siebie dobiegając do sali w
której leży mama.
- Emma! - krzyknęłam na całą salę rzucając butelkę wody na łóżko mamy.
- Cholera! - krzyknął tata.
- Tato! Zostań z mamą, ja po nią
pobiegnę.
- Weź mój samochód! - krzykną zdenerwowany
- A czym ty wrócisz? - powiedziałam
- A no tak, pobiegniesz?
- No tak, dam radę, a gdzie Em jest? - zapytałam
- No świetlica w szkole jest do 17, może pod domem siedzi.
- Dobra ja lecę. Trzymajcie się tam we czwórkę
- To ty już wiesz? - zapytała na głos mama.
- No wiem, powiedzieli mi.
- A co wie? - zapytał tata
- Powiedz mu mamo, ja lecę - powiedziałam wybiegając z Sali.
Tym razem zbiegłam schodami, nie zatrzymując się biegłam w kierunku
drzwi wyjściowych, a że akurat sklepik był przy wyjściu więc nie zatrzymując
się, ani nie uprzedzając Lou złapałam go za rękę i pociągnęłam za sobą żeby
biegł razem ze mną.
[**]
Biegliśmy jakieś 20 minut, co jak co ale kondycje widocznie miałam, bo
tylko trochę się zmęczyłam, Ledwo żywy Louis biegł za mną. Pod drzwiami
zobaczyłam Emmę, ucieszyłam się jak ją zobaczyłam. Szybko otworzyłam drzwi swoimi
kluczami, wpuściłam Em i zaprosiłam Louisa. Emma się do niego przytuliła, ja
robiąc coś dla Emmy uśmiechnęłam się tylko.
- Ej Louis chcesz coś może do picia albo jedzenia? - zapytałam
- Wody, dużo wody! - śmiejąc się razem z Emmą wydusił z siebie.
Podałam mu kufel do piwa i nalałam wody z lodówki, Emmie
dałam kanapkę z żółtym serem i pomidorem. Zjadła a Lou wypił.
- Emma, no to lekcje, myć się, paciorek i spać. - powiedziałam
- Lekcje zrobiłam przed domem więc to skreślam z listy - powiedziała z
szerokim uśmiechem
- Zaraz sprawdzę a teraz kolejne punkty z mojej listy proszę.
- Ok - powiedziała i nucąc sobie jakąś piosenkę pod nosem pobiegła na
górę.
- Dobra Louis mamy chwile dla siebie. Po co przyszedłeś do szpitala?
- Chciałem cię przeprosić. Nie
zachowałem się wobec ciebie ok. Przepraszam.
- Ja też przepraszam, ale powiedz mi czego ty ode mnie oczekujesz?
- A co proponujesz? - powiedział
- W tym momencie i przez kolejny dłuższy czas przyjaźń. - powiedziałam
- Tylko to? No dobra, niech ci będzie. - powiedział
- No ty masz dziewczynę a ja mam chłopaka, ja
problemu nie widzę - powiedziałam podniesionym głosem.
Z pokoju Emmy usłyszałam śmiech
- Myć się, paciorek i spać - powtórzyłam głośno
- Dobra! - usłyszałam z góry.
- Jestem z Olgą, bo ona mnie kocha, ale ja jej nie. Za bardzo się zmieniła po tym wyjeździe..
- Fajnie wiedzieć, ale miedzy nami nic przez jakiś czas nie będzie.
- No dobra rozumiem, przyjaciele, jak na początek może być - i się do
mnie uśmiechną.
Wiedziałam wtedy że już po temacie i że mogę w końcu iść spać.
- Ok Louis, pogadaliśmy, ale jestem zmęczona i chciałabym się już
położyć.
- Ok, no to na razie.
Przytuliliśmy się do siebie, trzymał mnie mocno, ale się dałam mu sygnał że wystarczy na dzisiaj.
- Ok, no to na razie.
Przytuliliśmy się do siebie, trzymał mnie mocno, ale się dałam mu sygnał że wystarczy na dzisiaj.
- A właśnie, masz gdzie spać? - zapytałam
- Tak, mam wynajęte 3 noce w motelu na drugim końcu dzielnicy, śpij
dobrze Lea.
I wyszedł. Boże jak ja się cieszyłam że to już za mną. Poszłam szybko
na górę, jako tako odrobiłam lekcje. Jako tako o północy skończyłam,
zeszłam jeszcze na chwilę do kuchni bo tam był plecak Emmy sprawdziłam jej pracę
domową, miała odrobioną nie wiem czy dobrze, ale o tej porze to moja logika już
poszła na urlop. Szybko się przemyłam i spać, napisałam tacie sms że mu już śpimy,
drzwi zamknięte i żeby nie hałasował. Na końcu napisałam żeby ucałował mamę.
Położyłam telefon na komodzie, przez bite pół godziny nie mogłam zasnąć,
myślałam o dzisiejszym dniu, o mamie, Lousie, a najbardziej to o Billu, nie
mogłam się doczekać aż w końcu się w niego wtulę. No i nareszcie zasnęłam. Jutro
piątek i do szkoły.
******************
Pisałam to w nocy. huhuu. Coś chyba nam statystyki spadły siostra.
baju.
bardzo fajny odcinek, super że mama lei urodzi bliźniaki :)
OdpowiedzUsuńsuper!!! Nawet nie myślałam że louis się znów pojawi. czekam na kolejny !!! :D
OdpowiedzUsuńboże znowu louis? trochę go za dużo ale ogólnie to spoko odcinek
OdpowiedzUsuńwcale wam statystyki nie spadają, wręcz przeciwnie ciągle rosną :)
OdpowiedzUsuń