- Nie będziesz już przez niego płakać, nie będziesz rozumiesz? Weź się w garść Lea, jest tylu chłopaków na ziemi a ty tylko się tym jednym przejmujesz? Po prostu udawaj, że go nie znasz. - powiedziałam do siebie
- O już wstałaś? - spytała mama podchodząc i siadając obok mnie
Szybko wytarłam łzy i wzięłam kolejny wielki łyk kawy.
- Znów płakałaś?
- Nie, to tylko.....pozostałości po wczorajszym - dokończyłam
Mama przytuliła mnie, pogłaskała po głowie robiła to czego właśnie było mi potrzeba, czułości, zrozumienia i jakiegokolwiek pocieszenia ze strony rodzica, zawsze się z nią dogadywałam, była moją matką ale i najlepszą przyjaciółką rozumiała mnie jak nikt inny.
- Wiem kochanie, że jest ci ciężko, mnie też jest smutno, ale staraj się zapomnieć...
- Mamo to nie jest łatwe, ja... ja go nadal kocham
Sama się zdziwiłam, że to powiedziałam ale to prawda nadal go kocham mimo tego co mi zrobił już mu trochę wybaczyłam. Patrzyłam tępo w kant stołu, w myślach starałam się to podporządkować.
- Mamo, możemy się stąd wyprowadzić? - powiedziałam
Spojrzała się na mnie dziwnie, chyba nie wierzyła w to co powiedziałam w sumie to ja też trochę, chyba za bardzo się rozpędziłam.
- N..naprawdę tego chcesz? W sumie i tak mieliśmy się niedługo wyprowadzać, ale spytam twojego taty czy możemy przyśpieszyć termin.
- Najlepiej gdzieś najdalej od tego osiedla, może tak być? - spytałam
- Zobaczymy kochana, zobaczymy
Mama poszła do kuchni z telefonem, naprawdę byłam jej wdzięczna, że nie czekała aż tato wróci z pacy, a ja dokończyłam swoją "ambrozję" w płynie. Naprawdę dała mi kopa, w pokoju zaczęłam sprzątać jak szalona, wszystko co jeszcze przypominało mi jego, wyrzucałam. Szorowałam każdą rzecz w pokoju, którą mógł dotknąć, nawet swoje wszystkie ubrania wyprałam po 3 razy. Kolejne na liście były okna, wyczyściłam je dokładnie ale zapomniałam jakoś, że oni mieszkają naprzeciwko nas i że w każdej chwili mogą zobaczyć.
- Lea! - usłyszałam
Rozejrzałam się po pokoju ale nie zauważyłam mamy a krzyk wydawał się dochodzić z bliskiej odległości.
- Lea! Na dole!
Popatrzyłam na dół i zobaczyłam Erica.
- Hej, nie powinieneś być w szkole? - spytałam z uśmiechem na twarzy
- Odwołali zajęcia, kanalizacja wybiła i nas puścili - krzyknął
- Wejdź do środka a nie będziesz krzyczał - odpowiedziałam
Eric posłusznie wykonał moje polecenia a ja wykonałam ostatnie ruchy ścierką i zamknęłam okno, chcąc przesunąć firanki zauważyłam w oknie naprzeciwko Billa, popatrzyliśmy się na siebie, trwało to dla mnie jak wieki, ale z "ratunkiem" przyszedł chłopak a przy okazji mojego skupienia na sąsiedzie, wystraszył mnie, szybko zasłoniłam firankami okno.
- Teraz przez ciebie spać nie będę mogła, potworze - powiedziałam
- Przepraszam, to co robimy? - spytał i rozejrzał się po pokoju - WOW, a co tak u ciebie czyściej niż w szpitalu?
- Ostatnio mam za dużo wolnego czasu, wyobraź sobie.
- No ale widzę, że masz dobry humorek.
- Mniej więcej.
- To co będziemy robić?
- Nie wiem, może będę się trochę uczyć.
Eric wziął leżącą z półki książkę do matematyki i rzucił się na moje łóżko.
- O widzę, że czujesz się jak u siebie - powiedziałam żartobliwie
Eric zawstydził się i szybko wyprostował.
- Żartowałam - powiedziałam i rzuciłam się na łóżko.
Trafiłam w Erica, zaczęliśmy się śmiać. Książki zleciały, podciągnęłam się pod brzeg łóżka i wyciągnęłam po nie rękę. Aaaa! - krzyknęłam. To była Adele, wyskoczyła spod łóżka, szczekając i merdając ogonkiem. Eric chwycił mnie za biodra i wciągnął na łóżko.
- O kurde - powiedziałam - nie byłam z nią na dworze. Wyjdziesz ze mną i z Adele czy zostajesz i uczysz się matmy? - powiedziałam, poruszając brwiami w górę i do dołu.
- Pfff, Idę z tobą - powiedział Eric.
Podnieśliśmy się z łóżka, Adele radośnie merdała ogonkiem i skacząc w stronę drzwi wracała się co 2 kroki sprawdzając mnie czy idę. Pech chciał spojrzałam w okno, ciągle stał tam Bill. Słyszałam, że Eric coś do mnie mówił, ale kompletnie nie wiedziałam co. Nie słuchałam go, widział jak wgapiam się w okno, rozsunął firankę. Bill go zobaczył. Super. Może sobie coś pomyśli i da mi spokój. Patrząc na niego miałam wrażenie że stoi jedynie metr ode mnie. Widziałam jego oczy, a tyle metrów nas dzieliło w rzeczywistości. Widziałam, że gdy Eric odsłonił firankę, oczy Billa były całe w bólu, cierpieniu. Budząc się z tego czegoś delikatnie się uśmiechnęłam i odwróciłam od okna. Odciągnęłam Erica od okna, ten widocznie nie zorientował się gdzie patrzyłam bo jak idiota rozglądał się po całym podwórku.
- Chodź baranie - powiedziałam śmiejąc się.
- O ty! - Usłyszałam za sobą śmiejącego się Erica.
Założyłam zielone trampki i dżinsową kamizelkę. Eric założył tylko swoje adidasy, złapałam za smycz, wydarłam się na cały dom ze wychodzę z psem.
Eric otworzył drzwi, Adel wyleciała jak szalona z domu, ja za nią. Eric jakoś nas dogonił.
- Słuchaj.. wiesz, że wszyscy za tobą w szkole tęsknią, może powinnaś przemyśleć to żeby wrócić.
- Mhmm - mruknęłam.
- Gadałaś już o tym z mamą, co ona na to? - zapytał.
- Gadałam, ale moja mama, raz powie ze ok, a za jakiś czas ze jednak nie, że nie jestem gotowa. Sama się jeszcze trochę boję - powiedziałam zniżając głos - po prostu nie chce widzieć niektórych osób.
- Doskonale cię rozumiem...
Poszliśmy do parku, sunia się wyganiała. Eric jej rzucał patyki, a ja siedziałam pod drzewem myśląc o Billu. Minęło 40 minut i wróciliśmy do domu. Drogę przeszliśmy w ciszy bo po moim rozmyślaniu humor mnie opuścił. Weszliśmy do domu, widziałam mamę przeglądającą gazetę, taty jeszcze nie było, a Emma jeszcze powinna być w szkole. Wchodząc do domu krzyknęłam że wróciłam, poszliśmy z Erick’iem na górę. Tym razem wzięliśmy się za naukę, gadaliśmy tylko i wyłącznie o matmie.
- Lea, Eric - chodźcie, kolacja!
Spojrzeliśmy się na siebie, potem na zegarek.
- Lea, Eric - chodźcie, kolacja!
Spojrzeliśmy się na siebie, potem na zegarek.
- O kurde - powiedzieliśmy jednocześnie.
Niemożliwe, była już 21. Zrzuciliśmy z siebie wszystkie książki i zczołgaliśmy się do kuchni. Mama zrobiła naleśniki z nutellą i bananem.
- Jedzcie, na zdrowie - powiedziała.
- Dziękuję - powiedziałam.
Eric kiwną tylko głową, bo dorwał się już do pierwszego naleśnika. Emma wywlekła się spod stołu, z upaćkaną buzią i pustym słoikiem od nutelli.
- Mamo, byłaś z Adel na dworze w południe, bo zasiedzieliśmy się w matmie i całkiem straciliśmy poczucie czasu.
- Emma była, a tak w ogóle to gdzie ona jest? - powiedziała mama wychylając tylko głowę z kuchni. Spojrzałam na Emmę koło mojej nogi. Położyła tylko palec na swoje usta żebym nic nie mówiła.
- Nie wiem, cały dzień jej nie widziałam. - powiedziałam, uśmiechając się i pokazując oczami w dół. Mama zrozumiała mój gest uśmiechając się. Zniknęła za drzwiami kuchni.
- No ciekawe, ciekawe, bo mam jeszcze słoik nutelli do wylizania… - mówiła mama
Emma słysząc to szybko się wyprostowała i wzrokiem patrzyła w kierunku kuchni.
- No cóż, muszę go wyrzucić.
Ledwo spojrzałam pod nogi a Emmy już nie było. Podniosłam wzrok w stronę drzwi a Emma leci jak szalona, słychać było tylko jak obie się śmiały.
- Fajna ta twoja rodzinka - powiedział Eric wycierając usta po czekoladzie - wybacz ale muszę już iść, matmę zrobiliśmy, ale to nie jedyny przedmiot.
Wstaliśmy od stołu i pokierowałam się z nim w stronę drzwi a Eric głośno powiedział jakie pyszne były naleśniki.
- Noo, no to na razie co? - powiedziałam gdy Eric wychodził za drzwi.
Eric się odwrócił i mnie przytulił, tak mnie zaskoczył, że odruchowo spojrzałam w okno Billa, widziałam jak się schował.
- No to cześć Lea - powiedział uśmiechnięty Eric.
Wróciłam do kuchni dojadając swojego naleśnika. Pozbierałam naczynia i zaniosłam do kuchni, Emma zajadała się resztkami nutelli ze słoika siedząc w kącie, mama siedziała przy blacie z gazetą, brała w kółko jakieś ogłoszenia więc podeszłam do niej.
- Co robisz?
- Szukam jakiegoś domu, przecież chcesz się wyprowadzić, ale to nie jest łatwe znaleźć coś dobrego. Rozmawiałam z tatą, powiedział że jak wróci to będziemy o tym rozmawiać.
- No dobra - powiedziałam.
Powkładałam naczynia do zmywarki.
- Idę do pokoju - powiedziałam
- Weź Emmę i dopilnuj żeby umyła zęby.
Poszłyśmy z Em umyłyśmy zęby, po tym ona poszła do pokoju, a ja jeszcze zeszłam na dół
- Mamo, wyjdziesz z Adele czy ja? - zapytałam.
- Ja wyjdę, przewietrzę się, dobrze nam to zrobi - pogłaskała swój brzuch.
Niemożliwe, była już 21. Zrzuciliśmy z siebie wszystkie książki i zczołgaliśmy się do kuchni. Mama zrobiła naleśniki z nutellą i bananem.
- Jedzcie, na zdrowie - powiedziała.
- Dziękuję - powiedziałam.
Eric kiwną tylko głową, bo dorwał się już do pierwszego naleśnika. Emma wywlekła się spod stołu, z upaćkaną buzią i pustym słoikiem od nutelli.
- Mamo, byłaś z Adel na dworze w południe, bo zasiedzieliśmy się w matmie i całkiem straciliśmy poczucie czasu.
- Emma była, a tak w ogóle to gdzie ona jest? - powiedziała mama wychylając tylko głowę z kuchni. Spojrzałam na Emmę koło mojej nogi. Położyła tylko palec na swoje usta żebym nic nie mówiła.
- Nie wiem, cały dzień jej nie widziałam. - powiedziałam, uśmiechając się i pokazując oczami w dół. Mama zrozumiała mój gest uśmiechając się. Zniknęła za drzwiami kuchni.
- No ciekawe, ciekawe, bo mam jeszcze słoik nutelli do wylizania… - mówiła mama
Emma słysząc to szybko się wyprostowała i wzrokiem patrzyła w kierunku kuchni.
- No cóż, muszę go wyrzucić.
Ledwo spojrzałam pod nogi a Emmy już nie było. Podniosłam wzrok w stronę drzwi a Emma leci jak szalona, słychać było tylko jak obie się śmiały.
- Fajna ta twoja rodzinka - powiedział Eric wycierając usta po czekoladzie - wybacz ale muszę już iść, matmę zrobiliśmy, ale to nie jedyny przedmiot.
Wstaliśmy od stołu i pokierowałam się z nim w stronę drzwi a Eric głośno powiedział jakie pyszne były naleśniki.
- Noo, no to na razie co? - powiedziałam gdy Eric wychodził za drzwi.
Eric się odwrócił i mnie przytulił, tak mnie zaskoczył, że odruchowo spojrzałam w okno Billa, widziałam jak się schował.
- No to cześć Lea - powiedział uśmiechnięty Eric.
Wróciłam do kuchni dojadając swojego naleśnika. Pozbierałam naczynia i zaniosłam do kuchni, Emma zajadała się resztkami nutelli ze słoika siedząc w kącie, mama siedziała przy blacie z gazetą, brała w kółko jakieś ogłoszenia więc podeszłam do niej.
- Co robisz?
- Szukam jakiegoś domu, przecież chcesz się wyprowadzić, ale to nie jest łatwe znaleźć coś dobrego. Rozmawiałam z tatą, powiedział że jak wróci to będziemy o tym rozmawiać.
- No dobra - powiedziałam.
Powkładałam naczynia do zmywarki.
- Idę do pokoju - powiedziałam
- Weź Emmę i dopilnuj żeby umyła zęby.
Poszłyśmy z Em umyłyśmy zęby, po tym ona poszła do pokoju, a ja jeszcze zeszłam na dół
- Mamo, wyjdziesz z Adele czy ja? - zapytałam.
- Ja wyjdę, przewietrzę się, dobrze nam to zrobi - pogłaskała swój brzuch.
Uśmiechnęłam się, podeszłam do niej i pocałowałam ją w policzek. Wróciłam na górę, ciemno już było, wskoczyłam w piżamkę i położyłam się na łóżku, włożyłam rękę pod poduszkę. Była tam karta z napisem "Tęsknię" Było to moje pismo. Teraz już nie wiedziałam co mam myśleć. Po moim pokoju zaczęło latać światło z latarki. Domyśliłam się, że to mógł być on, bo niby kto inny, wstałam i podeszłam do okna. Starałam się być niewidoczna, ale chyba mi to się nie udało, chwyciłam za lornetkę i patrzyłam w jego stronę, trzymał kartkę "Jesteście razem?". Dziwnie się wtedy poczułam, ale lekko kiwnęłam przecząco głową, zmienił kartkę "Wybaczysz mi?". Nie wiedziałam co myśleć. Kochałam go i nadal go kocham. Spojrzałam w okno Bila, nie było, odłożyłam lornetkę na parapet. Chwyciłam za zasłony, chciałam zasłonić sobie okna, ale zauważyłam Go przed domem. Wzięłam głęboki oddech i zeszłam na dół, na schodach było ciemno jak diabli, ale nie chciałam włączać światła, zeszłam ostrożniej w końcu udało mi się wyjść, Bill się już chyba chciał wycofać ale odwrócił się gdy usłyszał jak otwieram drzwi. Wyszłam przed drzwi a on podszedł bliżej.
- Cześć - powiedział - Pewnie nie chcesz mnie widzieć, ale proszę chcę się wytłumaczyć z...
- Nie... - przerwałam mu - nie masz z czego, ja wiem, wszystko wiem.
- Ale, proszę Lea, tym razem wysłuchaj mnie dobrze, błagam - powiedział ze łzami w oczach
- Nie przychodź pod mój dom - zaraz co? Co ja w ogóle gadam, przecież on mieszka na przeciwko - znaczy nie aż tak blisko, nie dzwoń do drzwi ani nie pukaj, nie dzwoń do mnie i nie pisz sms-ów, nie świeć w okno - zaczęłam się jąkać - ani nie próbuj nawiązywać kontaktu przez inną osobę.
- Lea, co ty, proszę nie, Lea - powiedział podchodząc do mnie
- Po prostu zapomnij - szepnęłam
Na podwóz przyjechał samochód a niego wysiedli rodzice z Adel. Mama podeszła do nas, widziałam, że nie była zadowolona z "wizyty" Billa. Objęła mnie i poszłyśmy razem do domu.
*Bill*
Co ona gada, ja... ja się nie poddam, nie mogę, ja ją kocham, nie odpuszczę tak łatwo.
- Bill - usłyszałem i odwróciłem głowę - Wiem, że mało wiem, o waszym związku znaczy byłym, ale coś nam obiecałeś jeśli się nie mylę. Jednak złamałeś tą obietnicę i pewnie wiesz, że źle postąpiłeś i proszę Cię tylko o jedną, no może o dwie przysługi.
- Tak, panie Linn? - spytałem, bałem się usłyszeć co ma on do powiedzenia
- Zostaw moją córkę, nie chcę byś jej więcej krzywdził, a drugie znajdź sobie dziewczynę z Show-biznesu taka nie będzie się zbytnio przejmować, że ją zdradziłeś - odpowiedział
Nie no on chyba żartuje, nie znajdę sobie innej, ta właściwa jest tutaj, mieszka na przeciwko mnie i ja mam ją zostawić? Nigdy - powiedziałem w myślach. Odchodząc spod ich domu ostatni raz tej nocy spojrzałem się za siebie, a ona tam stała, w oknie, zapłakana, patrząca jak odchodzę...
- Cześć - powiedział - Pewnie nie chcesz mnie widzieć, ale proszę chcę się wytłumaczyć z...
- Nie... - przerwałam mu - nie masz z czego, ja wiem, wszystko wiem.
- Ale, proszę Lea, tym razem wysłuchaj mnie dobrze, błagam - powiedział ze łzami w oczach
- Nie przychodź pod mój dom - zaraz co? Co ja w ogóle gadam, przecież on mieszka na przeciwko - znaczy nie aż tak blisko, nie dzwoń do drzwi ani nie pukaj, nie dzwoń do mnie i nie pisz sms-ów, nie świeć w okno - zaczęłam się jąkać - ani nie próbuj nawiązywać kontaktu przez inną osobę.
- Lea, co ty, proszę nie, Lea - powiedział podchodząc do mnie
- Po prostu zapomnij - szepnęłam
Na podwóz przyjechał samochód a niego wysiedli rodzice z Adel. Mama podeszła do nas, widziałam, że nie była zadowolona z "wizyty" Billa. Objęła mnie i poszłyśmy razem do domu.
*Bill*
Co ona gada, ja... ja się nie poddam, nie mogę, ja ją kocham, nie odpuszczę tak łatwo.
- Bill - usłyszałem i odwróciłem głowę - Wiem, że mało wiem, o waszym związku znaczy byłym, ale coś nam obiecałeś jeśli się nie mylę. Jednak złamałeś tą obietnicę i pewnie wiesz, że źle postąpiłeś i proszę Cię tylko o jedną, no może o dwie przysługi.
- Tak, panie Linn? - spytałem, bałem się usłyszeć co ma on do powiedzenia
- Zostaw moją córkę, nie chcę byś jej więcej krzywdził, a drugie znajdź sobie dziewczynę z Show-biznesu taka nie będzie się zbytnio przejmować, że ją zdradziłeś - odpowiedział
Nie no on chyba żartuje, nie znajdę sobie innej, ta właściwa jest tutaj, mieszka na przeciwko mnie i ja mam ją zostawić? Nigdy - powiedziałem w myślach. Odchodząc spod ich domu ostatni raz tej nocy spojrzałem się za siebie, a ona tam stała, w oknie, zapłakana, patrząca jak odchodzę...
Ooo i jest wreszcie odcinek! Pomimo, iż Bill ją zdradził to jest mi go szkoda. :C odcinek super!
OdpowiedzUsuńwww.thbookpicture.blogspot.com
Poba mi sie :D Szkoda,ze odcinki pojawiaja sie rzadko,no ale coz o.O Nauka i te sprawy ;] Mam nadzieje,ze nastepny pojawi sie szybko,bo juz nie koge sie doczekac :) Życze weny i Pozdrawiam!! ^^
OdpowiedzUsuń