niedziela, 27 października 2013

odc. 29

- .. to są twoi znajomi z klasy. Eric, Rebbeca, Frank i Elsa. Będą pomagać Ci nadrabiać zaległości w nauce. Będziesz mieć domowe nauczanie, ze szkoły, ale raz w miesiącu będziesz miała sprawdziany, więc dzieciaki rozgośćcie się.
Rebbeca rzuciła się na mnie i o mały włos nie poleciałyśmy we dwie do tyłu po chwili uspokoiła się i wszyscy poszliśmy do salonu. Siedliśmy w krępującej ciszy, wszyscy patrzyli na mnie jakby czekali żebym coś powiedziała, ale zbyt byłam skrępowana tą sytuacją i gapiłam się w podłogę.
- Martwiliśmy się o Ciebie... - ktoś zaczął. Podniosłam lekko głowę i popatrzyłam się na Rebbece, ale ona patrzyła na Erica więc i ja popatrzyłam się na niego, a on w podłogę.
- ...twoja mama powiedziała nam wszystko, nie martw się postaramy Ci jakoś pomóc, przypomnieć to i owo. - dokończył i podniósł swój wzrok. Widziałam jak w jego oczach zbierają się łzy, ale nie zawahał się i od razu je wytarł rękawem.
- My... To znaczy ja...- zaczęła Rebbeca - ...naprawdę za tobą tęskniłam i gdy tylko usłyszałam co Ci się stało to byłam tak podenerwowana, że nie mogłam się skupić na lekcjach i 2 dni nie było mnie w szkole bo chciałam się z Tobą zobaczyć i sprawdzić jak tam u ciebie.
Frank wstał powiedział głośno "Ja też" to samo zrobiła Elsa, ja również wstałam i przytuliłam się do nich, z resztą Rebbeca i Eric też to zrobili. Po naszym ogromnym 'miśku' poszliśmy do kuchni zjeść obiad, który przygotowałam z mamą.
Przy stole było w sumie głośno, śmialiśmy się nie wiadomo z czego i opowiadaliśmy sobie jakieś głupoty. Po skończonym posiłku pozmywaliśmy i poszliśmy do mojego pokoju. Tam gadaliśmy o tym co się stało przed wypadkiem, mimo, że nie znaliśmy się tak długo, a przynajmniej mnie się tak zdawało. Bo to co mi powiedzieli, było naprawdę zdumiewające.
Pogawędki i różne tego typu rzeczy zabrały nam masę czasu, co praktycznie nie zauważyliśmy. Pod koniec naszego spotkania, powiedzieli, że będą starali się przychodzić codziennie przez co byłam im wdzięczna. Odprowadziłam ich pod drzwi. Pożegnałam się z wszystkimi, zdawało mi się, że Eric najbardziej przeżywał te krótkie rozstanie.
- Dzięki, że mnie odwiedziliście, wiecie, że wcale nie musieliście, ale dziękuję, za wszystko. - powiedziałam
- Spoko, będziemy wpadać częściej, więc następnym razem zrób więcej jedzenia - powiedziała Elsa. 
U wszystkich wywołało to uśmiech, nawet u mamy, która była obok.
- Następnym razem to zamówimy pizzę, a teraz już wracajcie, bo pewnie rodzice się niepokoją. - powiedziała mama.
Oni tylko przytaknęli i wyszli mówiąc na koniec "Do zobaczenia". Wyszłam z mamą jeszcze troszeczkę przed dom i podjechał jakiś samochód a z niego wyszedł tato.
- Oo, moje dwie... O! A gdzie trzecia?
- Tutaj! - krzyknęła Emma
- Myszko, zepsułaś nasz teatrzyk. No dale trudno, chodź do taty.
On wziął ją na ręce, chyba była trochę ciężka, sądząc tak po jego minie. Weszliśmy do środka.
- To ja mamo jeszcze szybko wyjdę z Adel, ok?
- Tak, w porządku.
Chwyciłam za smycz, zawołałam psinę i wyszłyśmy. Pochodziłam z nią tak z 10 minut i wróciłam do domu. Odłożyłam smycz i poszłam prosto do swojego pokoju, oznajmiając wcześniej, że nie będę jadła kolacji. Padłam na łóżko i gapiłam się jakże interesujący sufit. Ciągle tak leżąc myślałam, że minęło z 5 godzin, a tak naprawdę minęło 20 minut. Nie miałam co robić, nudziło mi się strasznie, wstałam, podeszłam do półki z książkami - jak na razie tylko tych ze szkoły, pomyślałam, że jak chce szybko zasnąć to powinnam wziąć jak najbardziej nudną książkę i wybrałam fizykę. Przebrałam się w piżamę i wróciłam do łóżka, gdy tylko otworzyłam pierwszą stronę ziewnęłam, przewracałam kartki, w przekonaniu, że może coś interesującego znajdę, ale niestety oczy same mi się zamykały i już zasnęłam z książką w rękach.
~~**~~
Rano, gdzieś koło 11 wstałam, umyłam się przebrałam i mechanicznie zeszłam na dół. Mama już plątała się po kuchni.
- Witaj śpiochu. - powiedziała
- No cześć.
- Co chcesz na śniadanie? - spytała
- Aaa, cokolwiek, może być i nawet szpinak.
- No dobrze, zrobię ci jajecznicę, a ty może pójdziesz się przebrać?
- A po co? - spytałam się
- Pójdziemy do jakiejś galerii, albo księgarni. Byłam u ciebie w pokoju i widziałam, że spałaś z książką od fizyki, a jak ją odłożyłam to jakoś tak pomyślałam, że może byśmy się wybrały gdzieś.
- Dobrze, a o której byśmy poszły?
- No gdzieś koło 13 i przy okazji weźmiemy Emmę ze szkoły.
- Dobra, to ja się idę przebrać.
W sumie nie taki zły pomysł mama miała, w sumie chciałam sobie coś kupić do czytania, jak nie będę chodziła do szkoły przez jakiś czas i będę miała w końcu co robić. Włożyłam na siebie coś jakieś dresy i bluzę i w sumie byłam już gotowa, więc zeszłam zjeść śniadanie. Mamy jednak już nie było w kuchni, a w powietrzu unosił się zapach jajek. Od razu przystąpiłam do jedzenia, chwilę później mama przyszła do kuchni.
- Gdzie byłaś? - spytałam
- W łazience. - odpowiedziała - może pojedziemy od razu jak zjesz, co?
- W sumie, to nawet chyba lepiej.
Nie czekałam dłużej i zaczęłam szybciej jeść, bo chciałam mieć więcej czasu na jakieś zakupy. Kiedy już skończyłam jeść - zawołałam mamę i wyszłyśmy przed dom, ale zobaczyliśmy że do nas podchodzi jakiś chłopak, a był to...
========================
Przepraszam że musieliście tak długo czekać na en odcinek, ale nie mam zbytnio czasu, chęci i pomysły na kolejne rozdziały, wiec będą się one rzadziej pojawiały :(. Mam nadzieję, że mi ta "niechęć" niedługo przejdzie. Trzymajcie się :)

3 komentarze:

  1. super blog,wczoraj przeczytałam cały i umieram z ciekawości co wydarzy sie w nastpnym odcinku :PP

    OdpowiedzUsuń
  2. fajnie by było jakby spotkała się z Billem . odcinek fajny, ale szkoda że krótki ;C
    zapraszam do mnie www.thbookpicture.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurdę no... się pomyliłam xD. Może ja też wezmę się za pisanie, chociaż to trudna robota ;D. P

    OdpowiedzUsuń