- Słuchaj Bill... - zaczęła - myślę, że na jakiś czas musisz zapomnieć o Lei.
- Ale jak to? Ja chcę być przy niej, chce pomóc odzyskać siły
- Poradzimy sobie z tym sami - Pani Linn złożyła swoje dłonie i usiała na krześle. - Bill, przykro mi, możemy Cię informować co i jak, ale na razie musisz o niej zapomnieć. - dodała
Zamarłem, upuściłem swoją głowę w dół, żeby jakoś powstrzymać się od płaczu, wtedy to mama Lei wstała i podeszła do mnie przytulając jednocześnie.
- Przykro mi Bill, mam nadzieję, że mnie zrozumiesz jak nie teraz to w przyszłości.
Wypuściła mnie ze swoich ramion i wróciła do pokoju.
- A, i jeszcze jedno - usłyszałem zza pleców - Lea zostanie jutro przewieziona do szpitala w Lipsku.
Ta wiadomość, ostudziła trochę moje uczucia, mimo to nadal nie będę mógł się z nią widywać. Usłyszałem za sobą kolejne kroki, podniosłem głowę i zobaczyłem chłopaków.
- Nic Ci nie jest? - spytał Tom
Georg, Gustav i Tom przytulili mnie, powtarzali że będzie dobrze, że wszystko się ułoży, ale ja wiedziałem co innego. Powiedzieli mi też, że na dole czeka już menadżer i musimy wracać do życia "gwiazdy"
[Tydzień później]
Podobno Lea obudziła się 3 dni po przewiezieniu do szpitala w Lipsku i wypisali ją do domu gdy tylko jej wyniki pokazywały, że nic jej zdrowiu nie szkodzi. Jesteśmy teraz w trasie, nasz menadżer za namową chłopaków skrócił 6 miesięczną trasę tylko na 3 miesiące. Zostało tylko 1,5 miesiąca a mimo to, cały czas tęsknie za Leą i chce ją jak najszybciej zobaczyć, przytulić, ucałować. Ostatnia wiadomości była o tym, że wypisali ją do domu i że ma amnezje, prawdopodobnie chcą ja ode mnie odizolować, ale nie dziwię się, zrozumiałem słowa pani Linn, które mówiła w szpitalu. Sam ciągle nie wymyśliłem, jak przypomnieć jej o sobie unikając tego wypadku.
*Lea*
Obudziłam się w jakimś pokoju, byli przy mnie jacyś obcy ludzie, zaczęli mnie nazywać swoją córką, mocno się wystraszyłam i zaprzeczałam wszystkiemu o czym oni mówili. Przestali i zawołali lekarza, ten zjawił się kilka chwil później.
- Witaj Lea. Wiesz gdzie jesteś?
- Lea? Kto to Lea? Jestem w - zaczęłam rozglądać się po pokoju - ...szpitalu?
- Tak zgadza się, w szpitalu. Lea to twoje imię, pamiętasz co się stało? - spytał mnie
Patrzyłam na twarze tych ludzi i nic nie przychodziło mi do głowy.
- N..nie, nic, kompletnie nic.
Lekarz mówił coś pod nosem, ale nie mogłam usłyszeć po czym wyprowadził tych dwoje ludzi z sali. Przez szybę widziałam ich miny, nie byli zbytnio zadowoleni, a kobieta ukryła swoją twarz w dłoniach. Zrobiło mi się jej żal i zaczęłam dokładniej rozglądać się po pokoju, zasłonięte rolety, przez które próbuje dobić się słońce, jakieś kwiatki w rogu, stolik, 2 fotele i wiele podobnych rzeczy. Najbardziej moją uwagę przyciągnął telefon, był wyłączony i mocno podrapany. Wzięłam go i włączyłam, na tapecie zobaczyłam jakiegoś chłopaka, miał czarne i trochę sterczące włosy, pomalowane oczy, zdziwiłam się. Do pokoju weszli ci ludzie.
- Mamo, kto to jest - spytałam
Sama się zdziwiłam, dlaczego powiedziałam do niej mamo, a jej zdziwienie przerodziło się w zachwyt, zaczęła tłumaczyć mi, że ten pan obok jej moim ojcem. Wciskali mi jakieś zdjęcia, a o telefonie zupełnie zapomniałam. Mimo, że się ocknęłam byłam strasznie zmęczona i znów położyłam się spać. Parę dni później wypisali mnie do domu, gdy czułam się już lepiej robili mi końcowe badania więc miałam trochę luzu od ciągłych przypominań mi kim jestem. Rodzice, tak kazali na siebie mówić, zabrali mnie do samochodu i zawieźli do domu. Wysiadając ojciec podał mi moje kule, bo inaczej nie mogłabym chodzić. Zaniemówiłam z wrażenia gdy zobaczyłam dom, a na powitaniu objęła mnie jakaś mała dziewczynka.
- Nareszcie jesteś! - krzyknęła - Tęskniłam za tobą!
Dziwnie się czułam i odwróciłam głowę w stronę rodziców. Oni szybko podeszli, wzięli na bok tą małą i po chwili znów odwrócili ją do mnie.
- Lea, kochanie to jest twoja siostra...
- Emma, witaj w domu siostrzyczko. - dokończyła
Uśmiechnęłam się tylko i poszłam dalej zwiedzać dom, na początku weszłam do środka, rozejrzałam się było naprawdę ładnie. Przeszłam do salonu i jedyne słowo jakie mówiłam to wow. Usłyszałam głos za sobą.
- Pamiętasz gdzie jest twój pokój?
Odwróciłam się powoli i zobaczyłam Emmę. Kucnęłam jakoś by być równa jej wzrostu.
- Nie. A pokażesz mi go?
- No jasne! Chodź za mną!.
Emma złapała mnie za rękę, pomogła wstać i poszłyśmy razem na górę, co było dla mnie wyzwaniem, ale dałam radę, moja siostra cały czas mnie popędzała, co zaczynało być już wkurzające.
- Jeszcze chwila i będziemy na miejscu - powiedziała
Wytrzymałam jej narzekania o moim powolnych chodzeniu i weszłyśmy w końcu do mojego pokoju.
Porozglądałam się i usiadłam na łóżku a kule odstawiłam obok. Przesunęłam się w głąb łóżka i powoli oraz ostrożnie podniosłam i położyłam swoją złamaną nogę. Zamknęłam oczy i cieszyłam się ciszą, która jednak nie trwała zbyt długo. Do pokoju wbiegł pies, wskoczył na mnie i zaczął mnie lizać
- Aaaa, zabierz go! zabierz! Hahaha! Zabierz go proszę!
- Adel! Adel!. Sio, zejdź z Lei! Adel! - krzyczała Emma
Pies nie posłuchał się i ciągle bawił się ze mną, ale po dalszych krzykach Emmy odsunęła się na końcówkę łóżka i usiadła. Ja zrobiłam to samo, po czym poklepałam po pościeli i Adel znów zaczęła się wygłupiać i łasić. Bardzo mnie rozbawiła, więc przytuliłam ją i przyciągnęłam do siebie.
- Dziewczynki! Zejdźcie na dół! Kolacja czeka! - usłyszałyśmy
- Dobra tato! - odpowiedziała Emma - Lepiej się pośpieszmy, bo tata nie lubi jak się długo nie schodzi - dodała
- Okej, okej, tylko pomóż mi wstać - odpowiedziałam
Pomogła mi i razem zeszłyśmy na dół, w powietrzu rozchodził się zapach jedzenia a zza rogu wyskoczyła mama
- Zrobiliśmy twoje ulubione danie - spaghetti.
Uśmiechnęłam się niepewnie i ruszyłyśmy w stronę stołu, w kuchni jednak był ktoś jeszcze, chyba babcia i dziadek sądząc po wyglądzie.
- Kochana! Nareszcie jesteś! Czekaliśmy na ciebie! - odezwał się dziadek
- Lea, nareszcie, tak się martwiłam - dodała babcia
- Dobra, starczy, dajmy dziewczynie zjeść. Hmm? - odezwała się mama
Tato odsuną dla mnie krzesło, co sprawiło na mojej twarzy wielki uśmiech.
- Smacznego! - dodała mama
Ojciec znów okazał się dżentelmenem i każdej nałożył porcję na talerz, co ponownie przywołało u mnie uśmiech. Gdy zaczęliśmy jeść, nikt nie odzywał się, co dawało dziwną atmosferę jakby ktoś umarł, szybko jednak przerwałam.
- Tooo, długo tutaj mieszkamy?
- Można powiedzieć, że od początku wakacji - odpowiedziała mama
- To super. A kto urządzał dom? Podoba mi się ten styl.
- Ja z mamą i trochę ty nam pomogłaś. - odpowiedział tata
Nie wiedziałam już o czym gadać więc zajęłam się jedzeniem i przez resztę kolacji było słychać tylko brzdęki widelców. Gdy już każdy skończył babcia i dziadek poszli spać, Emma z rodzicami pomagała sprzątać, a ja poszłam do salonu. Już miałam siadać na kanapie gdy na półkach zobaczyłam 2 dość grube książki a raczej albumy bo na grzbiecie książki było napisane "album". Wzięłam je i zaczęłam przeglądać, na początku było 1 duże zdjęcie taty, który całował brzuch mamy, pod spodem napisane było "Nasze pierwsze dziecko - 5 miesiąc" na zdjęciu obok było podobne zdjęcie i ten sam tekst aby różnił się miesiącem bo tam to był już 8 miesiąc. Przewróciłam stronę, kolejne zdjęcie, tym razem w szpitalu mama leżała na łóżku a napis "Niedługo się zobaczymy" wywołało to uśmiech na mojej twarzy, zdjęcie obok, napis "Nasz Aniołek - Lea 07.01.1989". Wzruszyłam się bo zdjęcie uchwyciło moment przy którym mama całowała mnie w czoło a ja odruchowo dotknęłam swojego.
- Piękne zdjęcie prawda? - usłyszałam za sobą
Przestraszyłam się i z ręki wypadły mi albumy. Chciałam kucnąć żeby je podnieść, ale kula stała pod złym kątem i wywaliłam się spadając na moje 4 litery. Syknęłam z bólu, a osoba, która stała za mną pomogła mi wstać.
- Musisz bardziej uważać z tymi kulami, kochanie - usłyszałam i odwróciłam się - to była mama.
- Mogę wziąć je do pokoju i obejrzeć? - spytałam
Ona się uśmiechnęła i kiwnęła głową na tak, złapała mnie za rękę i razem poszłyśmy do mojego pokoju. Położyłyśmy się na łóżku i zaczęłyśmy oglądać, większość zdjęć wywołała u nas uśmiech lub wzruszenie. Coś zaczęło mi świtać w głowie.
- Mieszkaliśmy we Francji, prawda? - spytałam
- Tak, tak, mieszkaliśmy i tam urodziła się Emma. - odpowiedziała mama i objęła mnie po czym przewróciła stronę z albumu i zobaczyłam podobną sytuację jak na pierwszej stronie - tato całował brzucha mamy, tym razem i ja byłam na zdjęciu. Mama zaczęła się uśmiechać.
- Pamiętam to, fotograf był zły, że w ostatnim momencie wprosiłaś się na zdjęcie, ale gdy zobaczył rezultat to powiedział, że to najpiękniejsza fotografia jaką zrobił. Pamiętam też, że tata bardzo chciał, żebyś ty też była na tym zdjęciu, dlatego skłamał, że słyszy jak Emma mówi, a wtedy ty przybiegłaś i zaczęłaś słuchać, a sekundę później cyk i zdjęcie zostało zrobione.
- Niemożliwe. Skłamał, żebym ja też była na zdjęciu?
- Tak, bo bardzo Cię kochał a teraz kocha chyba nawet bardziej.
- To jesteśmy taką idealną rodziną? Planujesz jeszcze jakieś pociechy? - spytałam
- Już są zaplanowane - wzięła moją dłoń i przyłożyła do brzucha - Tam jest Karol i Henryk, za 5 miesięcy powinni wyjść.
Uśmiechnęłam się i przytuliłam się z całej siły do niej.
- Kocham Cię, Mamo - szepnęłam
- Ja Ciebie też, ale już jest późno, powinnaś pójść spać.
Kiwnęłam potwierdzająco głową i schowałam się pod kołdrę. Mama zgasiła światło i zamknęła drzwi. Leżałam tak długo jednak nie mogłam zasnąć, rozejrzałam się po pokoju jeszcze raz i na przeciwko łóżka zobaczyłam biurko a na nim laptopa. Wstałam powoli, podeszłam do niego, zabrałam i wróciłam do miękkiego łoża. Włączyłam go i odetchnęłam z ulgą, że nie miał on hasła. Włączyłam internet i sprawdziłam ostatnio wybrane strony, kliknęłam na niebieską ikonkę z białym 'f' w środku, a tam znów na moje szczęście hasło było zapisane. Miałam 3 wiadomości nieodczytane. Kliknęłam na 1 od Erica "Hej, jak tam u ciebie, nie ma Cię w szkole martwię się. Jeśli to przeczytasz to daj znać, chciałbym z tobą pogadać, albo przyjdź do szkoły jak najszybciej. Do zobaczenia!" Nie poznawałam tego chłopaka i szybko przeszłam na drugą wiadomość od Elsy "Hej, nie ma Cię w szkolę od dłuższego czasu, martwię się o Ciebie, nie odbierasz nawet telefonu, pewnie się mylę, ale mam nadzieję, że nie chcesz abyśmy się przestały kolegować. Tak czy siak, proszę odpisz cokolwiek". Kolejna osoba, którą nie znam, myślałam, żeby sobie opuścić 3 wiadomość, ale przeczytałam i ją od Louisa "Hej, słyszałem co Ci się stało, mam nadzieję, że szybko wyzdrowiejesz, trochę to głupie, że zamiast powiedzieć Ci to wprost piszę na facebook'u. Może się spotkamy. Odpisz. Czekam".
- Louis, Louis, Louis skąd ja cię kojarzę...
=======================
No, to się rozpisałam, a najlepsze jest to, że teraz jakoś mam wenę ;). Mam nadzieję, że dobrze spędziliście wakacje. Miłego czytania :D
- Przykro mi Bill, mam nadzieję, że mnie zrozumiesz jak nie teraz to w przyszłości.
Wypuściła mnie ze swoich ramion i wróciła do pokoju.
- A, i jeszcze jedno - usłyszałem zza pleców - Lea zostanie jutro przewieziona do szpitala w Lipsku.
Ta wiadomość, ostudziła trochę moje uczucia, mimo to nadal nie będę mógł się z nią widywać. Usłyszałem za sobą kolejne kroki, podniosłem głowę i zobaczyłem chłopaków.
- Nic Ci nie jest? - spytał Tom
Georg, Gustav i Tom przytulili mnie, powtarzali że będzie dobrze, że wszystko się ułoży, ale ja wiedziałem co innego. Powiedzieli mi też, że na dole czeka już menadżer i musimy wracać do życia "gwiazdy"
[Tydzień później]
Podobno Lea obudziła się 3 dni po przewiezieniu do szpitala w Lipsku i wypisali ją do domu gdy tylko jej wyniki pokazywały, że nic jej zdrowiu nie szkodzi. Jesteśmy teraz w trasie, nasz menadżer za namową chłopaków skrócił 6 miesięczną trasę tylko na 3 miesiące. Zostało tylko 1,5 miesiąca a mimo to, cały czas tęsknie za Leą i chce ją jak najszybciej zobaczyć, przytulić, ucałować. Ostatnia wiadomości była o tym, że wypisali ją do domu i że ma amnezje, prawdopodobnie chcą ja ode mnie odizolować, ale nie dziwię się, zrozumiałem słowa pani Linn, które mówiła w szpitalu. Sam ciągle nie wymyśliłem, jak przypomnieć jej o sobie unikając tego wypadku.
*Lea*
Obudziłam się w jakimś pokoju, byli przy mnie jacyś obcy ludzie, zaczęli mnie nazywać swoją córką, mocno się wystraszyłam i zaprzeczałam wszystkiemu o czym oni mówili. Przestali i zawołali lekarza, ten zjawił się kilka chwil później.
- Witaj Lea. Wiesz gdzie jesteś?
- Lea? Kto to Lea? Jestem w - zaczęłam rozglądać się po pokoju - ...szpitalu?
- Tak zgadza się, w szpitalu. Lea to twoje imię, pamiętasz co się stało? - spytał mnie
Patrzyłam na twarze tych ludzi i nic nie przychodziło mi do głowy.
- N..nie, nic, kompletnie nic.
Lekarz mówił coś pod nosem, ale nie mogłam usłyszeć po czym wyprowadził tych dwoje ludzi z sali. Przez szybę widziałam ich miny, nie byli zbytnio zadowoleni, a kobieta ukryła swoją twarz w dłoniach. Zrobiło mi się jej żal i zaczęłam dokładniej rozglądać się po pokoju, zasłonięte rolety, przez które próbuje dobić się słońce, jakieś kwiatki w rogu, stolik, 2 fotele i wiele podobnych rzeczy. Najbardziej moją uwagę przyciągnął telefon, był wyłączony i mocno podrapany. Wzięłam go i włączyłam, na tapecie zobaczyłam jakiegoś chłopaka, miał czarne i trochę sterczące włosy, pomalowane oczy, zdziwiłam się. Do pokoju weszli ci ludzie.
- Mamo, kto to jest - spytałam
Sama się zdziwiłam, dlaczego powiedziałam do niej mamo, a jej zdziwienie przerodziło się w zachwyt, zaczęła tłumaczyć mi, że ten pan obok jej moim ojcem. Wciskali mi jakieś zdjęcia, a o telefonie zupełnie zapomniałam. Mimo, że się ocknęłam byłam strasznie zmęczona i znów położyłam się spać. Parę dni później wypisali mnie do domu, gdy czułam się już lepiej robili mi końcowe badania więc miałam trochę luzu od ciągłych przypominań mi kim jestem. Rodzice, tak kazali na siebie mówić, zabrali mnie do samochodu i zawieźli do domu. Wysiadając ojciec podał mi moje kule, bo inaczej nie mogłabym chodzić. Zaniemówiłam z wrażenia gdy zobaczyłam dom, a na powitaniu objęła mnie jakaś mała dziewczynka.
- Nareszcie jesteś! - krzyknęła - Tęskniłam za tobą!
Dziwnie się czułam i odwróciłam głowę w stronę rodziców. Oni szybko podeszli, wzięli na bok tą małą i po chwili znów odwrócili ją do mnie.
- Lea, kochanie to jest twoja siostra...
- Emma, witaj w domu siostrzyczko. - dokończyła
Uśmiechnęłam się tylko i poszłam dalej zwiedzać dom, na początku weszłam do środka, rozejrzałam się było naprawdę ładnie. Przeszłam do salonu i jedyne słowo jakie mówiłam to wow. Usłyszałam głos za sobą.
- Pamiętasz gdzie jest twój pokój?
Odwróciłam się powoli i zobaczyłam Emmę. Kucnęłam jakoś by być równa jej wzrostu.
- Nie. A pokażesz mi go?
- No jasne! Chodź za mną!.
Emma złapała mnie za rękę, pomogła wstać i poszłyśmy razem na górę, co było dla mnie wyzwaniem, ale dałam radę, moja siostra cały czas mnie popędzała, co zaczynało być już wkurzające.
- Jeszcze chwila i będziemy na miejscu - powiedziała
Wytrzymałam jej narzekania o moim powolnych chodzeniu i weszłyśmy w końcu do mojego pokoju.
Porozglądałam się i usiadłam na łóżku a kule odstawiłam obok. Przesunęłam się w głąb łóżka i powoli oraz ostrożnie podniosłam i położyłam swoją złamaną nogę. Zamknęłam oczy i cieszyłam się ciszą, która jednak nie trwała zbyt długo. Do pokoju wbiegł pies, wskoczył na mnie i zaczął mnie lizać
- Aaaa, zabierz go! zabierz! Hahaha! Zabierz go proszę!
- Adel! Adel!. Sio, zejdź z Lei! Adel! - krzyczała Emma
Pies nie posłuchał się i ciągle bawił się ze mną, ale po dalszych krzykach Emmy odsunęła się na końcówkę łóżka i usiadła. Ja zrobiłam to samo, po czym poklepałam po pościeli i Adel znów zaczęła się wygłupiać i łasić. Bardzo mnie rozbawiła, więc przytuliłam ją i przyciągnęłam do siebie.
- Dziewczynki! Zejdźcie na dół! Kolacja czeka! - usłyszałyśmy
- Dobra tato! - odpowiedziała Emma - Lepiej się pośpieszmy, bo tata nie lubi jak się długo nie schodzi - dodała
- Okej, okej, tylko pomóż mi wstać - odpowiedziałam
Pomogła mi i razem zeszłyśmy na dół, w powietrzu rozchodził się zapach jedzenia a zza rogu wyskoczyła mama
- Zrobiliśmy twoje ulubione danie - spaghetti.
Uśmiechnęłam się niepewnie i ruszyłyśmy w stronę stołu, w kuchni jednak był ktoś jeszcze, chyba babcia i dziadek sądząc po wyglądzie.
- Kochana! Nareszcie jesteś! Czekaliśmy na ciebie! - odezwał się dziadek
- Lea, nareszcie, tak się martwiłam - dodała babcia
- Dobra, starczy, dajmy dziewczynie zjeść. Hmm? - odezwała się mama
Tato odsuną dla mnie krzesło, co sprawiło na mojej twarzy wielki uśmiech.
- Smacznego! - dodała mama
Ojciec znów okazał się dżentelmenem i każdej nałożył porcję na talerz, co ponownie przywołało u mnie uśmiech. Gdy zaczęliśmy jeść, nikt nie odzywał się, co dawało dziwną atmosferę jakby ktoś umarł, szybko jednak przerwałam.
- Tooo, długo tutaj mieszkamy?
- Można powiedzieć, że od początku wakacji - odpowiedziała mama
- To super. A kto urządzał dom? Podoba mi się ten styl.
- Ja z mamą i trochę ty nam pomogłaś. - odpowiedział tata
Nie wiedziałam już o czym gadać więc zajęłam się jedzeniem i przez resztę kolacji było słychać tylko brzdęki widelców. Gdy już każdy skończył babcia i dziadek poszli spać, Emma z rodzicami pomagała sprzątać, a ja poszłam do salonu. Już miałam siadać na kanapie gdy na półkach zobaczyłam 2 dość grube książki a raczej albumy bo na grzbiecie książki było napisane "album". Wzięłam je i zaczęłam przeglądać, na początku było 1 duże zdjęcie taty, który całował brzuch mamy, pod spodem napisane było "Nasze pierwsze dziecko - 5 miesiąc" na zdjęciu obok było podobne zdjęcie i ten sam tekst aby różnił się miesiącem bo tam to był już 8 miesiąc. Przewróciłam stronę, kolejne zdjęcie, tym razem w szpitalu mama leżała na łóżku a napis "Niedługo się zobaczymy" wywołało to uśmiech na mojej twarzy, zdjęcie obok, napis "Nasz Aniołek - Lea 07.01.1989". Wzruszyłam się bo zdjęcie uchwyciło moment przy którym mama całowała mnie w czoło a ja odruchowo dotknęłam swojego.
- Piękne zdjęcie prawda? - usłyszałam za sobą
Przestraszyłam się i z ręki wypadły mi albumy. Chciałam kucnąć żeby je podnieść, ale kula stała pod złym kątem i wywaliłam się spadając na moje 4 litery. Syknęłam z bólu, a osoba, która stała za mną pomogła mi wstać.
- Musisz bardziej uważać z tymi kulami, kochanie - usłyszałam i odwróciłam się - to była mama.
- Mogę wziąć je do pokoju i obejrzeć? - spytałam
Ona się uśmiechnęła i kiwnęła głową na tak, złapała mnie za rękę i razem poszłyśmy do mojego pokoju. Położyłyśmy się na łóżku i zaczęłyśmy oglądać, większość zdjęć wywołała u nas uśmiech lub wzruszenie. Coś zaczęło mi świtać w głowie.
- Mieszkaliśmy we Francji, prawda? - spytałam
- Tak, tak, mieszkaliśmy i tam urodziła się Emma. - odpowiedziała mama i objęła mnie po czym przewróciła stronę z albumu i zobaczyłam podobną sytuację jak na pierwszej stronie - tato całował brzucha mamy, tym razem i ja byłam na zdjęciu. Mama zaczęła się uśmiechać.
- Pamiętam to, fotograf był zły, że w ostatnim momencie wprosiłaś się na zdjęcie, ale gdy zobaczył rezultat to powiedział, że to najpiękniejsza fotografia jaką zrobił. Pamiętam też, że tata bardzo chciał, żebyś ty też była na tym zdjęciu, dlatego skłamał, że słyszy jak Emma mówi, a wtedy ty przybiegłaś i zaczęłaś słuchać, a sekundę później cyk i zdjęcie zostało zrobione.
- Niemożliwe. Skłamał, żebym ja też była na zdjęciu?
- Tak, bo bardzo Cię kochał a teraz kocha chyba nawet bardziej.
- To jesteśmy taką idealną rodziną? Planujesz jeszcze jakieś pociechy? - spytałam
- Już są zaplanowane - wzięła moją dłoń i przyłożyła do brzucha - Tam jest Karol i Henryk, za 5 miesięcy powinni wyjść.
Uśmiechnęłam się i przytuliłam się z całej siły do niej.
- Kocham Cię, Mamo - szepnęłam
- Ja Ciebie też, ale już jest późno, powinnaś pójść spać.
Kiwnęłam potwierdzająco głową i schowałam się pod kołdrę. Mama zgasiła światło i zamknęła drzwi. Leżałam tak długo jednak nie mogłam zasnąć, rozejrzałam się po pokoju jeszcze raz i na przeciwko łóżka zobaczyłam biurko a na nim laptopa. Wstałam powoli, podeszłam do niego, zabrałam i wróciłam do miękkiego łoża. Włączyłam go i odetchnęłam z ulgą, że nie miał on hasła. Włączyłam internet i sprawdziłam ostatnio wybrane strony, kliknęłam na niebieską ikonkę z białym 'f' w środku, a tam znów na moje szczęście hasło było zapisane. Miałam 3 wiadomości nieodczytane. Kliknęłam na 1 od Erica "Hej, jak tam u ciebie, nie ma Cię w szkole martwię się. Jeśli to przeczytasz to daj znać, chciałbym z tobą pogadać, albo przyjdź do szkoły jak najszybciej. Do zobaczenia!" Nie poznawałam tego chłopaka i szybko przeszłam na drugą wiadomość od Elsy "Hej, nie ma Cię w szkolę od dłuższego czasu, martwię się o Ciebie, nie odbierasz nawet telefonu, pewnie się mylę, ale mam nadzieję, że nie chcesz abyśmy się przestały kolegować. Tak czy siak, proszę odpisz cokolwiek". Kolejna osoba, którą nie znam, myślałam, żeby sobie opuścić 3 wiadomość, ale przeczytałam i ją od Louisa "Hej, słyszałem co Ci się stało, mam nadzieję, że szybko wyzdrowiejesz, trochę to głupie, że zamiast powiedzieć Ci to wprost piszę na facebook'u. Może się spotkamy. Odpisz. Czekam".
- Louis, Louis, Louis skąd ja cię kojarzę...
=======================
No, to się rozpisałam, a najlepsze jest to, że teraz jakoś mam wenę ;). Mam nadzieję, że dobrze spędziliście wakacje. Miłego czytania :D
Boże *.* jakie to piękne. Tylko czego ona tak wcześnie wyszła ze szpitala? W poprzednim odcinku miała wypisane obrażenia. No nic przeczytam jeszcze raz dla pewności. Jestem ciekawa w jakich okolicznościach spotkają się chodzi oczywiście o Lee i Billa :3
OdpowiedzUsuńPopłakałam się :'( To scena jak mama Lei zabroniła Billowi spotkań z jej córką :( To było naprawde straszne. :/ Czekam na NEXT !! :)
OdpowiedzUsuńOraz zapraszam do mnie www.thbookpicture.blogspot.com
To niemożliwe ! Nie mogą od tak mu kazać o niej zapomniec ! Ehh biedny Bill :(
OdpowiedzUsuńWłaśnie przeczytałam wszystkie odcinki i jestem pod wrażeniem. Bardzo ciekawe i naprawde mi się podoba. Jeżeli byłaby taka możliwość to powiadamiaj mnie o nowych notkach i przy okazji zapraszam do czytania mojego ;)
http://miloscjestsilna.blog.pl/